Adrian Szymaniak i Anita Szydłowska, para, którą pokochali widzowie "Ślubu od pierwszego wejrzenia", jeszcze do niedawna planowali drugie wesele i cieszyli się rodzinnym szczęściem. Nagle ich świat rozpadł się na kawałki. Adrian usłyszał diagnozę, która brzmi jak wyrok: glejak IV stopnia. Teraz toczy nierówną walkę o każdy kolejny dzień, a jego historia to wstrząsające świadectwo zmagań z chorobą, która zaatakowała znienacka i bez litości.
Adrian Szymaniak usłyszał druzgocącą diagnozę
Kiedy znany ze Ślubu od Pierwszego Wejrzenia Adrian Szymaniak trafił do szpitala, do samego końca miał nadzieję, że to nic poważnego. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna. Po serii badań lekarze postawili diagnozę, która zwaliła go z nóg: glejak IV stopnia. To cios, który spadł na niego i jego rodzinę jak grom z jasnego nieba.
W poruszającym wywiadzie dla programu "Dzień Dobry TVN" Adrian, nie kryjąc łez, opowiedział o szoku i poczuciu ogromnej niesprawiedliwości, jakie towarzyszyły mu po usłyszeniu diagnozy.
Do samego końca wierzyłem, że ta diagnoza będzie łagodniejsza. A teraz się zastanawiam: za co, dlaczego? Przecież osiągnąłem maksymalny poziom pecha w całym nieszczęściu. Diagnoza to giloblastomia czwartego stopnia, mówiąc potocznie glejak czwartego stopnia, czyli najbardziej złośliwy, najbardziej agresywny nowotwór mózgu, jaki istnieje.
Zaczęło się od halucynacji na światłach. Nikt nie spodziewał się koszmaru
Zanim usłyszał druzgocące wieści, organizm wysyłał mu niepokojące sygnały. Zaczęło się od dziwnych zaburzeń wzroku, które łatwo było zbagatelizować.
Zanim pojawiły się przerażające objawy, Adrian przechodził trudny okres w życiu. Zmagał się z problemami zawodowymi, utratą bliskiej osoby i pożarem w firmowym magazynie. Stres odreagowywał lekami antydepresyjnymi, dlatego pierwsze symptomy zrzucił właśnie na ich działanie. Nikt nie podejrzewał, że prawdziwy wróg czai się gdzie indziej.
W piątek przeglądając coś na telefonie zauważyłem, że ekran wyskakuje mi poza telefon. To było takie przerażająco niezrozumiałe, co się dzieje. Zgoniłem to na tabletki, jakie dostałem od psychiatry. (...) W sobotę stojąc na czerwonym świetle, na masce wyświetlił mi się obraz postaci z bajki, którą ogląda Bianka, takie kotki tańczące. Przecierałem oczy ze zdumienia, oklepałem twarz, ale ten obraz widziałem.
Niedługo później sytuacja gwałtownie się pogorszyła. Do halucynacji dołączyły objawy, których nie dało się już zignorować. To był moment, w którym Adrian i Anita wiedzieli, że muszą natychmiast szukać pomocy.
Chwilkę później, taki ogromny ból głowy migrenowy mnie dopadł. Zdążyłem tylko siąść do stołu, spróbować może trzy kęsy obiadu i w jednej sekundzie mdłości, wymioty, zawroty głowy.
tvn.pl
"Kilka nocy przepłakałem". Dramatyczna walka i apel o pomoc
Po wezwaniu pogotowia Adrian trafił do Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, gdzie tomografia głowy potwierdziła najgorsze obawy. Pierwotnie planowana biopsja zamieniła się w pilną operację usunięcia guza. Niestety, po kilku dniach pojawił się krwiak, który wymagał kolejnej interwencji chirurgicznej. Choć lekarzom udało się usunąć większość nowotworu, w głębi mózgu pozostała mała "satelita", z którą teraz walczy za pomocą radioterapii i chemioterapii. Mimo ogromnej determinacji, były chwile załamania.
Było kilka nocy, które przepłakałem do poduszki, ale wiedziałem też, że moja siła i uśmiech też dają wsparcie i siłę Anicie.
Teraz Adrian Szymaniak szuka dodatkowych szans. Jest metoda leczenia, która daje mu ogromną nadzieję, ale jej koszty są astronomiczne – 120 tysięcy złotych miesięcznie. Terapia jest dostępna komercyjnie w trzech ośrodkach w Polsce. Dlatego uczestnik "ŚOPW" zwrócił się z poruszającym apelem.
Zrobię wszystko tak naprawdę, co tylko będzie dostępne i jeżeli są może jeszcze inne metody, o których nie wiem albo ciężko mi jest dotrzeć, a osoby oglądające ten materiał może słyszały coś więcej, bardzo proszę o kontakt na moje social media, prywatne informacje, czego jeszcze mógłbym ewentualnie spróbować, czy zasięgnąć radę, bo to naprawdę jest bardzo dużo.
Anita to jego "superbohaterka". W obliczu tragedii planują drugi ślub
W tej dramatycznej walce Adrian nie jest sam. Największym wsparciem jest dla niego żona, Anita Szydłowska, która od samego początku stoi u jego boku. Mężczyzna nie kryje podziwu dla jej siły i nazywa ją swoją "superbohaterką". To trudne doświadczenie, zamiast ich złamać, jeszcze bardziej scementowało ich miłość.
W obliczu śmiertelnej choroby para zrozumiała, że nie chce odkładać marzeń na później. Jako symbol miłości i woli walki, planują odnowić przysięgę małżeńską.
Planujemy drugi ślub. Chcemy jeszcze raz powiedzieć sobie "tak". [...] Nie chcemy odkładać już marzeń na później
– wyznała Anita.
Glejak IV stopnia to cichy zabójca. Czym jest nowotwór, z którym walczy Adrian?
Glejak wielopostaciowy (glioblastoma), czyli glejak IV stopnia, to najzłośliwszy nowotwór mózgu. Powstaje z komórek glejowych i charakteryzuje się błyskawicznym wzrostem oraz naciekaniem na zdrowe tkanki, co sprawia, że jego całkowite usunięcie jest niemal niemożliwe.
Niestety, rokowania w przypadku glejaka są niekorzystne. Statystyki pokazują, że średni czas przeżycia pacjentów od momentu diagnozy wynosi od 12 do 15 miesięcy. Mimo dramatycznych statystyk Adrian nie traci nadziei.