"Instrukcja" rządu dla Nawrockiego przed wizytą w USA: co ma mówić, a o czym milczeć. Widać, kto rządzi

"Instrukcja" rządu dla Nawrockiego przed wizytą w USA: co ma mówić, a o czym milczeć. Widać, kto rządzi

"Instrukcja" rządu dla Nawrockiego przed wizytą w USA: co ma mówić, a o czym milczeć. Widać, kto rządzi

instagram.com

Jedna kartka papieru rozpętała polityczną burzę tuż przed kluczową wizytą prezydenta Karola Nawrockiego w USA. Do sieci wyciekła rządowa "instrukcja", która mówi, o czym prezydent ma rozmawiać z Donaldem Trumpem, a o czym milczeć. Pałac kpi, że to "żart" i "półtorej strony A4", a MSZ odpowiada, że to standardowa procedura i w tle są "setki stron" analiz. Ta awantura to jednak coś więcej niż spór o dokument – to test siły między rządem a prezydentem na najważniejszej arenie międzynarodowej.

Reklama

Wyciek przed wizytą. Mały dokument, wielki problem

Pierwsza zagraniczna wizyta prezydenta Karola Nawrockiego, zaplanowana na 3 września 2025 roku, miała być dyplomatycznym majstersztykiem. Zamiast tego, na kilka dni przed wylotem do Waszyngtonu, stała się polem b1twy. Iskrą zapalną okazał się wyciek krótkiej notatki z MSZ, natychmiast okrzykniętej w mediach "tajną instrukcją" dla głowy państwa. Dokument ujawniony przez Roberta Mazurka w Kanale Zero miał rzekomo dyktować, co prezydent może, a czego nie może mówić Donaldowi Trumpowi.

Sprawa nabrała tempa, gdy otoczenie prezydenta zaczęło publicznie dyskredytować dokument. Z kolei strona rządowa, wyraźnie zaskoczona wyciekiem, oskarżyła Pałac Prezydencki o manipulację i próbę zdyskredytowania standardowej procedury dyplomatycznej. Źródła w MSZ podkreślają, że ujawniony skrót to wierzchołek góry lodowej, a do Kancelarii Prezydenta trafiły "setki stron" szczegółowych materiałów analitycznych.

Pałac idzie na zwarcie: "To żart". Rząd odbija piłkę

Reakcja Pałacu Prezydenckiego była błyskawiczna i wyjątkowo ostra. Rzecznik prezydenta Rafał Leśkiewicz wprost nazwał dokument "żenującym stanowiskiem MSZ" i "instrukcjami, które można by potraktować jako żart". Temperaturę podniósł Robert Mazurek, który na antenie Kanału Zero stwierdził, że pismo wyglądało, jakby pisał je "niepełnosprytny stażysta". Szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej, Marcin Przydacz, ironizował, że "półtorej strony A4 jak na całodniową wizytę w Waszyngtonie, to nie wydaje się, aby rząd miał bardzo dużo do powiedzenia".

Karol Nawrocki z Donaldem Trumpem w czasie wizyty w kampanii wyborczej instagram.com/nawrockipl

Na te zarzuty odpowiedział rzecznik MSZ Paweł Wroński, studząc emocje i sprowadzając sprawę do dyplomatycznej rutyny:

Pismo, które pan rzecznik prezydenta Rafał Leśkiewicz nazywa "instrukcją MSZ" i "żartem" jest w rzeczywistości stanowiskiem rządu RP, które z natury jest skrótowe. MSZ przygotowało wielostronicowe materiały dla prezydenta Karola Nawrockiego przed wizytą w Waszyngtonie.

Szef Kancelarii Prezydenta, Zbigniew Bogucki, poszedł jeszcze dalej, nazywając sam fakt wysłania "instrukcji" dyplomatyczną pomyłką. "Mieczy ci u nas dostatek, ale i te przyjmiemy" – kpił, cytując klasyka, sugerując, że prezydent nie potrzebuje takich wskazówek, a sama forma komunikacji jest niestosowna.

Co naprawdę jest w "instrukcji"

Choć spór koncentruje się na formie, treść ujawnionej notatki jest kluczowa. To lista swoistych "czerwonych flag" i tematów, przy których prezydent powinien zachować maksymalną ostrożność. Dla przykładu rząd zaleca, by Karol Nawrocki nie podejmował żadnych wiążących zobowiązań dotyczących zakupu amerykańskiego uzbrojenia.

Na liście "tematów tabu" znalazła się też przyszłość polskiej energetyki. Rząd ostrzega prezydenta przed składaniem jakichkolwiek obietnic dotyczących wyboru amerykańskiej firmy do budowy drugiej elektrowni jądrowej. Trzeci wrażliwy punkt to unikanie dyskusji na temat podatku cyfrowego i regulacji mediów społecznościowych – kwestii, które od lat są polem sporu między Europą a USA. Nadrzędnym celem wizyty ma być za to potwierdzenie, że poparcie Polski dla strategicznych relacji z USA jest "stabilne, ponadpartyjne i niezmienne od 35 lat".

Nie tylko o dokumenty chodzi. W tle wojna o to, kto rządzi polską dyplomacją

Awantura o półtorastronicowy dokument to jednak tylko pretekst. W rzeczywistości jest to kolejny akt w walce o prymat w polskiej polityce zagranicznej, toczonej w warunkach kohabitacji rządu Donalda Tuska i prezydenta Karola Nawrockiego. Stanowisko rządu dosadnie wyłożył szef dyplomacji, Radosław Sikorski, informując o przyjęciu dokumentu:

Uchwaliliśmy stanowisko Rady Ministrów przed najbliższą wizytą prezydenta Polski w USA: czyli to, co prezydent ma mówić, a czego nie mówić.

Te słowa nie pozostawiają wątpliwości: rząd uważa, że to on dyktuje warunki. Zgodnie z konstytucją, to Rada Ministrów prowadzi politykę zagraniczną, a prezydent jest jej najwyższym reprezentantem. W praktyce oznacza to, że głowa państwa ma obowiązek przedstawiać stanowisko rządu, nawet jeśli się z nim nie zgadza. Wyciek i publiczna krytyka instrukcji to próba podważenia tej zasady i pokazania, że prezydent zamierza prowadzić własną grę.

Karol Nawrocki w czasie joggingu w Waszyngtonie w czasie kampanii wyborczej instagram.com/nawrockipl

Kto i po co to upublicznił? Scenariusze po wycieku

Pytanie, które pozostaje otwarte, brzmi: kto i dlaczego ujawnił dokument? W kuluarach krążą dwie teorie. Pierwsza mówi o celowym przecieku z otoczenia prezydenta, który miał ośmieszyć MSZ i pokazać rzekomą niekompetencję rządu. Druga wskazuje na zwykłą niefrasobliwość i chaos komunikacyjny. Niezależnie od motywacji, skutki są fatalne.

Publiczna kłótnia na kilka dni przed kluczową wizytą osłabia pozycję negocjacyjną Polski i wysyła do Waszyngtonu sygnał o głębokim wewnętrznym konflikcie. Zamiast prezentować zjednoczony front w sprawach bezpieczeństwa militarnego i energetycznego, polscy liderzy zajmują się wzajemnym obrzucaniem błotem. Jak przypomina MSZ, taka sytuacja jest niedopuszczalna:

Nie może być bowiem dwóch polityk zagranicznych jednego państwa.

Ostatnia prosta przed Waszyngtonem

Stawka wizyty w USA jest ogromna – od obecności amerykańskich żołnierzy w Polsce, przez wsparcie dla Ukrainy, po strategiczne kontrakty energetyczne. Radosław Sikorski podkreślał, że liczy na coś więcej niż tylko "fotki". Jednak awantura o półtorej strony A4 pokazała, jak głębokie są podziały na szczytach władzy.

Niezależnie od tego, czy prezydent poleci do Waszyngtonu z rządową "instrukcją" w teczce, czy z własnym planem, jedno jest pewne: Donald Trump spotka się z przywódcą kraju, w którym wojna o politykę zagraniczną toczy się na oczach całego świata. A to nigdy nie jest dobra pozycja negocjacyjna.

Karol Nawrocki wskoczył w nietypową jak dla faceta koszulę, a i tak wyglądał nieprzyzwoicie męsko.
Źródło: YouTube: Prezydent RP
Reklama
Reklama