Wygrana Świątek topnieje w oczach. Wiadomo, ile Iga odda skarbówce

Wygrana Świątek topnieje w oczach. Wiadomo, ile Iga odda skarbówce

Wygrana Świątek topnieje w oczach. Wiadomo, ile Iga odda skarbówce

instagram.com/wimbledon

Iga Świątek za historyczny triumf w Wimbledonie zgarnęła fortunę – aż 4 miliony dolarów. Radość mąci jednak brutalna prawda o podatkach. Ujawniamy, ile naprawdę zarobiła polska mistrzyni i jaka szokująca kwota trafi do urzędów skarbowych. Te liczby robią wrażenie.

Reklama

Gigantyczna wygrana, ale fiskus już czeka

Triumf na legendarnych kortach Wimbledonu to dla Igi Świątek nie tylko prestiż i szósty wielkoszlemowy tytuł, ale też gigantyczny zastrzyk gotówki. Nagroda główna to aż 4 miliony dolarów, co w przeliczeniu daje niewyobrażalną kwotę około 14,7 miliona złotych. Niestety, zanim ta fortuna trafi na konto naszej mistrzyni, swoje udziały odbierze bezlitosny urząd skarbowy. I to nie jeden, a dwa – brytyjski fiskus i polski.

Iga Świątek z ręcznikiem z Wimbledonu instagram.com/iga.swiatek

Podwójne uderzenie: tyle Iga zapłaci w Wielkiej Brytanii i w Polsce

Pierwszy i najmocniejszy cios portfelowi Igi zada brytyjski fiskus. Wielka Brytania słynie z wysokich podatków dla sportowców, które obejmują nie tylko nagrody pieniężne, ale nawet część dochodów z kontraktów sponsorskich związanych z turniejem. Jak wyjaśniają eksperci, system jest bezlitosny.

Wielkiej Brytanii podatek od nagród i zarobków z reklam sprzętu używanego w turnieju zaczyna się od 20 proc., a kończy się nawet na 45 proc.

Konkretne wyliczenia przedstawił Sean Packard, dyrektor podatkowy z OFS Wealth. Jego zdaniem, w przypadku Polki w grę wchodzi bardzo wysoka stawka. Jak twierdzi, "w przypadku Świątek nagroda w wysokości 4 mln dol. jest prawdopodobnie opodatkowana według efektywnej stawki 36,52 proc.". Oznacza to, że brytyjskiemu urzędowi skarbowemu polska tenisistka będzie musiała oddać aż 1,5 miliona dolarów.

To jednak nie koniec. Jako rezydentka podatkowa w Polsce, Iga Świątek musi rozliczyć się także z ojczyzną. Po powrocie do kraju czeka ją spotkanie z polskim fiskusem, który pobierze 4-procentowy podatek od dochodów zagranicznych. W jej przypadku ta danina wyniesie dodatkowe 162 tysiące dolarów.

  • Wygrana brutto: 4 000 000 dolarów
  • Podatek w Wielkiej Brytanii (36,52%): - 1 500 000 dolarów
  • Podatek w Polsce (4%): - 162 000 dolarów
  • Finalny zarobek „na rękę”: 2 338 000 dolarów

Po odliczeniu wszystkich obciążeń, z gigantycznej nagrody na koncie Igi zostanie około 2,34 miliona dolarów, czyli wciąż zawrotna suma ponad 8,5 miliona złotych. To oznacza, że fiskus zabiera prawie połowę wygranej!

Iga Świątek na kortach Wimbledonu instagram.com/iga.swiatek

Nie wszyscy tracą tyle co Iga. Raj podatkowy kusi gwiazdy

Warto jednak wiedzieć, że nie wszyscy czołowi tenisiści muszą oddawać fiskusowi aż tak dużą część swoich nagród. Sytuacja podatkowa zależy od kraju, w którym sportowiec jest rezydentem. Na przykład Hiszpan Carlos Alcaraz musi liczyć się z jeszcze wyższą, bo aż 47-procentową stawką podatku w swoim kraju.

Zupełnie inaczej wygląda sytuacja Jannika Sinnera. Włoch, podobnie jak wielu innych sportowców, jest rezydentem podatkowym Monako. Oznacza to, że poza podatkiem zapłaconym w Wielkiej Brytanii, nie czekają go żadne dodatkowe obciążenia. To właśnie dlatego raje podatkowe, takie jak Monako, są tak popularne wśród największych gwiazd sportu.

Prawie połowa nagrody za wygraną na Wimbledonie trafiła do urzędów skarbowych. Takie są realia zawodowego sportu na najwyższym poziomie. Mimo wszystko kwota, która ostatecznie zasili konto Igi Świątek, wciąż jest astronomiczna i stanowi dowód jej niezwykłego talentu oraz tytanicznej pracy. Pozostaje nam trzymać kciuki za kolejne wielkie triumfy – niezależnie od tego, jak wysokie będą podatki od wygranej.

Świątek i Lewandowski pokazują ludzką twarz sportu i sportowej rywalizacji.
Reklama
Reklama