Wulgarny komentarz Brigitte Macron rozpętał piekło. "Jeśli znajdą się tu wredne s*ki". Jest oficjalne oświadczenie

Wulgarny komentarz Brigitte Macron rozpętał piekło. "Jeśli znajdą się tu wredne s*ki". Jest oficjalne oświadczenie

Wulgarny komentarz Brigitte Macron rozpętał piekło. "Jeśli znajdą się tu wredne s*ki". Jest oficjalne oświadczenie

Photo by Ludovic MARIN / POOL / AFP /East News

Brigitte Macron, zawsze uosobienie elegancji i dyplomatycznej powściągliwości, tym razem straciła panowanie nad sobą. Jedno, wulgarne zdanie, które wymknęło jej się za kulisami teatru, wywołało we Francji prawdziwą burzę, a Pałac Elizejski musiał się pilnie tłumaczyć.

Reklama

Skandal za kulisami. Pierwsza Dama broni komika oskarżonego o gwałt

Sceną skandalu, który wstrząsnął Francją, stał się legendarny paryski teatr Folies Bergère. Na scenę, po długiej przerwie, powrócił komik Ary Abittan. Jego powrót budził emocje, bo komik dopiero co wyszedł obronną ręką ze śledztwa w sprawie oskarżenia o gwałt – sprawę umorzono z braku dowodów, co dla wielu środowisk nie było równoznaczne z uniewinnieniem. Podczas jednego z występów na scenę wtargnęły cztery aktywistki z feministycznego kolektywu #NousToutes, skandując "Abittan gwałciciel!".

Dzień po tym incydencie na spektaklu pojawiła się sama Pierwsza Dama Francji, Brigitte Macron, w towarzystwie córki. Za kulisami, w pozornie prywatnej rozmowie z artystą, Pierwsza Dama postanowiła okazać mu wsparcie w sposób, który okazał się wizerunkowym samobójstwem. Jej słowa, nagrane i opublikowane przez tygodnik "Public", brzmią jak scenariusz politycznego koszmaru:

Jeśli znajdą się jakieś wredne s*ki, wyrzucimy je. Zwłaszcza zamaskowane bandytki.

Brigitte Macron, Emmanuel Macron z pierwszą parą Niemiec STEPHANE DE SAKUTIN/AFP/East News

"Ja też jestem głupią s*ką". Francja zawrzała po słowach Macron

Wulgarny komentarz podziałał na opinię publiczną jak zapalnik. Francuskie media społecznościowe dosłownie eksplodowały. Błyskawicznie zareagowała posłanka Sarah Legrain z partii La France Insoumise, która nie kryła oburzenia.

Odrzucenie zarzutów nie zmazuje słów i krzywd kobiety.

Aktywistki i ich sympatycy nazwali słowa Macron "głęboko oburzającymi" i "kolejnym policzkiem dla ofiar". Jednak prawdziwą bombę odpaliła Judith Godrèche, ikona francuskiego ruchu #MeToo. W geście solidarności z protestującymi opublikowała w sieci krótki, miażdżący wpis: "Ja też jestem głupią s*ką". To symboliczne zdanie stało się wiralem i ostatecznie pogrążyło Pierwszą Damę w kryzysie.

Pałac Elizejski gasi pożar. Rzecznik tłumaczy "niefortunne słowa"

Gdy pożar wizerunkowy zaczął wymykać się spod kontroli, Pałac Elizejski uruchomił tryb awaryjny. Rzecznik pierwszej damy pospiesznie wydał oświadczenie, które miało ratować sytuację. Oficjalna narracja? Słowa zostały wyrwane z kontekstu i dotyczyły wyłącznie "radykalnych metod", a nie samych aktywistek.

Oficjalny komunikat, cytowany przez brytyjski "Daily Mail", miał postawić sprawę w nowym świetle. Według rzecznika Pierwszej Damy Francji jej słowa dotyczyły wyłącznie formy protestu.

Tę wymianę zdań należy traktować wyłącznie jako krytykę radykalnych metod zastosowanych przez osoby, które w maskach zakłóciły w sobotni wieczór występ Ary Abittana. Brigitte Macron nie pochwala tych radykalnych metod.

Pałac Elizejski może tłumaczyć "niefortunne słowa" na wszystkie sposoby, ale dla tysięcy Francuzek zabrzmiały one jak policzek wymierzony ofiarom przemocy. A takiej plamy na wizerunku pierwszej damy, w przeciwieństwie do masek protestujących, nie da się tak łatwo zdjąć.

Brygida od Emmanuela odsłoniła nogi do nieba w króciutkiej mini. 72-latka podkreśliła zgrabną sylwetkę wysokimi szpilkami
Źródło: instagram.com/emmanuelmacron
Reklama
Reklama