Mama córki Pono przerywa milczenie po fali hejtu. Jej gorzkie słowa to cios dla krytyków zbiórki

Mama córki Pono przerywa milczenie po fali hejtu. Jej gorzkie słowa to cios dla krytyków zbiórki

Mama córki Pono przerywa milczenie po fali hejtu. Jej gorzkie słowa to cios dla krytyków zbiórki

facebook.com/synalkaponooficjalnie

Śmierć legendy rapu, Rafała "Pono" Poniedzielskiego, była szokiem. Ale to, co wydarzyło się później, rozpętało prawdziwą internetową wojnę i wylało falę hejtu na jego najbliższych. W centrum tej burzy znalazła się matka jego córki, Karina Wacławik, która w końcu przerwała milczenie. Jej słowa pokazują, przez jakie piekło musi przechodzić.

Reklama

"Czuję hejt i presję". Matka córki Pono dosadnie odpowiada krytykom

Karina Wacławik, matka osieroconej przez rapera Michaliny, znalazła się w centrum medialnej nagonki. Choć do tej pory milczała, w końcu postanowiła odnieść się do fali hejtu, która wylała się w związku ze zbiórką na jej córkę. W rozmowie z portalem Pudelka.pl kobieta nie kryła zmęczenia całą sytuacją. Jej odpowiedź, choć z pozoru spokojna, to tak naprawdę krzyk zmęczenia i prośba o pozostawienie jej w spokoju w czasie żałoby.

Jestem ostatnią osobą do komentowania komentarzy innych osób. Oczywiście czuję hejt i presję, ale w tej chwili najważniejsze są dla mnie spokój i los mojej córki oraz uporządkowanie spraw po śmierci jej taty, Rafała „Pono” Poniedzielskiego. Wszystko, co mogłam i chciałam publicznie wyjaśnić, opisałam w „Aktualnościach” zbiórki.

Tymi słowami Karina Wacławik dosadnie ucięła wszelkie spekulacje, dając do zrozumienia, że zamiast wdawać się w publiczne przepychanki, woli skupić się na tym, co najważniejsze — żałobie i przyszłości swojego dziecka.

pono z córką na rękach facebook.com/synalkaponooficjalnie

Afera o pół miliona. Wyjaśniamy, dlaczego zbiórka na córkę Pono rozwścieczyła Polaków

Wszystko zaczęło się tuż po śmierci rapera, która nastąpiła 6 listopada. Przyjaciele i rodzina zorganizowali zbiórkę na rzecz jego córki, Michaliny Pono. Początkowy cel, opiewający na pół miliona złotych, wywołał jednak skrajne emocje i podzielił internautów. Choć kwotę ostatecznie zmniejszono do 90 000 złotych, afera zbiórka zdążyła już podzielić internet na dwa wrogie obozy.

Organizatorzy od początku tłumaczyli, że ich intencje są czyste, a pieniądze mają zabezpieczyć przyszłość dziewczynki. W opisie zbiórki jasno wyjaśniono, dlaczego pomoc jest potrzebna. Jak się okazuje, po legendzie polskiego hip-hopu nie został żaden majątek.

Po tacie Misi nie pozostał żaden majątek. Nie posiadał własnego mieszkania ani wartościowych rzeczy. W skład masy spadkowej wchodzą natomiast zobowiązania – dlatego zanim jakiekolwiek przyszłe wpływy z jego twórczości mogłyby trafić do córki, należy najpierw uporządkować kwestie prawne. Wpływy z tantiem są ponadto nieregularne, maleją z czasem i nie mogą stanowić pewnego źródła utrzymania.

Na ten moment udało się zebrać nieco ponad 14 tysięcy złotych, co stanowi zaledwie 16% nowego celu.

"Żerowanie na tragedii" czy szlachetny gest? Internet nie miał litości

Internet niemal natychmiast zapłonął. Część komentujących zarzuciła organizatorom i matce dziecka "żerowanie na tragedii" i "żebranie". Pojawiły się pytania o sytuację materialną Kariny Wacławik i sugestie, że kwota jest wygórowana. Inni z kolei stanęli w obronie zbiórki, podkreślając, że celem jest wsparcie osieroconego dziecka, które straciło ojca.

W tej jednej aferze widać jak w soczewce, jak łatwo współczucie zamienia się w publiczny lincz, a pomoc dla dziecka staje się pretekstem do wydawania wyroków. Najgorsze jest to, że w samym środku tego piekła znalazła się matka, która zamiast przeżywać żałobę, musi publicznie tłumaczyć się z chęci zabezpieczenia przyszłości własnej córki.

"To moja muza". Pono kochał córkę nad życie. Teraz jej przyszłość stała się polem bitwy

Rafał Poniedzielski był ikoną. Współtworzył legendarne składy ZIP Skład i Zipera, a z Wojtkiem Sokołem założył duet TPWC, którego płyta „Chleb Powszedni” na zawsze zapisała się w historii polskiej muzyki. Jego śmierć była szokiem dla całego środowiska. "Dzisiaj umarł mój przyjaciel, człowiek, z którym zacząłem nagrywać rap, legenda i indywidualista. [...] Kocham Cię bracie. Pono, do zobaczenia kiedyś" - pisał poruszony Sokół.

Jednak dla rapera najważniejsza była jego córka, Michalina, którą pieszczotliwie nazywał Misią. To ona była jego największą inspiracją i oczkiem w głowie. W jednym z wywiadów mówił o niej wprost:

To jest moja muza na chwilę obecną i przypuszczam, że długo się to nie zmieni.

I tak w cieniu wielkiej legendy polskiego rapu toczy się dramat małej dziewczynki, która straciła tatę, i matki, która oprócz żałoby musi toczyć publiczną walkę o dobre imię i spokój dla swojego dziecka.

Synowie Kasi Stoparczyk zabrali głos na pogrzebie. Wystarczyły te słowa, by cały kościół zalał się łzami.
Źródło: facebook.com/KatarzynaStoparczyk.Official
Reklama
Reklama