Spokojne popołudnie nad Śląskiem w ułamku sekundy zamieniło się w scenę jak z filmu akcji. Gdy silnik awionetki nagle zamilkł, pilot wiedział, że ma zaledwie kilkadziesiąt sekund na podjęcie decyzji, od której zależało jego życie. Nie wahał się ani chwili.
Nagle zapanowała śmiertelna cisza. Dramat na wysokości kilkuset metrów
Nic nie zapowiadało dramatu, który miał rozegrać się na niebie pod Gliwicami. Nagle miarowy warkot silnika awionetki urwał się, a w kokpicie zapanowała przerażająca, nienaturalna cisza. Maszyna, zamiast lecieć, zaczęła spadać.
Dla pilota rozpoczął się dramatyczny wyścig z czasem. Każda sekunda była na wagę złota, a margines błędu po prostu nie istniał. Tego typu wypadek lotniczy to najgorszy koszmar każdego, kto siedzi za sterami.
KMPSP w Gliwicach
Pilot podjął jedyną słuszną decyzję. Pole stało się pasem startowym
Pilot nie miał czasu na panikę. Jeden rzut oka na przyrządy, drugi na ziemię. Lotnisko było poza zasięgiem. Zostało mu tylko jedno – pole. Musiał zamienić nierówny, poorany kawałek ziemi w pas do lądowania, od którego zależało jego życie.
Manewr był piekielnie ryzykowny, ale dzięki ogromnym umiejętnościom zakończył się sukcesem. Maszyna z potężną siłą zaryła w ziemi, a w powietrze wzbiły się tumany kurzu. To było jedyne możliwe awaryjne lądowanie w tej sytuacji.
"Wrak leżał na środku pola". Błyskawiczna akcja służb
Już po kilku minutach w całej okolicy rozległ się dźwięk syren. Na miejsce natychmiast ruszyły zastępy straży pożarnej z Gliwic, policja i karetka. Obraz, który zastali, mroził krew w żyłach – na środku pola stała awionetka w polu, z nosem wbitym w ziemię.
Na szczęście najgorsze obawy się nie potwierdziły. Pilot, cały i zdrowy, stał obok maszyny, próbując wytłumaczyć policjantom, co dokładnie się stało. Był w szoku, ale nic poważnego mu się nie stało.
Opanowanie i zimna krew zapobiegły tragedii. Kim jest bohater zza sterów?
Tego dnia zawiodła technologia, ale nie zawiódł człowiek. Zimna krew, błyskawiczna ocena sytuacji i setki godzin wylatane w powietrzu sprawiły, że zamiast pisać o tragedii, możemy mówić o mistrzowskim opanowaniu. Pilot, który wylądował na polu pod Gliwicami, może pozostać anonimowy, ale jego wyczyn na długo zostanie w pamięci.