Kreml ponownie zaatakował Polskę, ale tym razem słowa są ostrzejsze niż kiedykolwiek. W oficjalnym oświadczeniu padają zarzuty o "agresywne stanowisko" i prowokowanie konfliktu. Czy to tylko dyplomatyczna gra, czy realna zapowiedź dalszej eskalacji napięcia na wschodniej flance NATO?
"Polska prowokuje". Mamy treść nowego oświadczenia Rosji, od którego cierpnie skóra
Znowu to zrobili. Kreml w środku nocy opublikował oświadczenie, w którym całą winą za napięcia w regionie obarcza Polskę. Słowa, które padły, są nie tylko oskarżeniem – to ledwo zawoalowana groźba. Rosyjskie MSZ grzmi, że "agresywne stanowisko Warszawy" i "bezprecedensowa militaryzacja" wschodniej granicy to jawna prowokacja, która nie pozostanie bez odpowiedzi.
Lista zarzutów jest długa i absurdalna. Moskwa oskarża nas o bycie "marionetką Waszyngtonu", szerzenie "rusofobicznej histerii", a nawet przygotowywanie "aktów sabotażu". To język, którego Rosja nie używała od dawna, co zdaniem analityków jest celowym podgrzewaniem atmosfery i próbą zrzucenia z siebie odpowiedzialności za potencjalną eskalację.
AKPA
Warszawa nie zamierza milczeć. Polska odpowiedź była krótka i stanowcza
Odpowiedź z Alei Szucha nadeszła błyskawicznie. Polski MSZ nie bawił się w dyplomatyczne subtelności i nazwał rosyjskie oświadczenie wprost: "prymitywną próbą dezinformacji" i "elementem wojny hybrydowej", mającym na celu zastraszenie polskiego społeczeństwa i naszych sojuszników.
Nieoficjalnie mówi się, że szef polskiej dyplomacji w rozmowie z dziennikarzami rzucił krótko: "Nie damy się zastraszyć kremlowskim straszakom". Polska nie zamierza zmieniać swojej polityki ani o centymetr. Działania obronne na wschodniej flance będą kontynuowane, bo jak podkreślają nasi dyplomaci, są one odpowiedzią na realne, a nie wyimaginowane zagrożenie.
"Mamy dość tych gróźb!". W sieci zawrzało po ataku Kremla
Oświadczenie Kremla wywołało natychmiastową falę komentarzy w polskim internecie. Sieć zalały wpisy oburzonych Polaków, którzy nie zostawili na rosyjskiej propagandzie suchej nitki. Widać, że miarka się przebrała, a kolejne próby zastraszania przynoszą skutek odwrotny od zamierzonego.
Znowu próbują nas straszyć? Chyba zapomnieli, z kim mają do czynienia. Jesteśmy w NATO!
To jest testowanie naszej reakcji. Nie można tego zignorować, rząd musi odpowiedzieć twardo.
Każde takie oświadczenie tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że wydatki na armię to najlepsza inwestycja.
W komentarzach dominuje złość i determinacja, a Polacy zdają się być zjednoczeni w obliczu gróźb ze Wschodu, domagając się od sojuszników realnych działań, a nie tylko słów wsparcia.
Amerykanie reagują na groźby Rosji. "Atak na Polskę to atak na nas"
Reakcja zza oceanu była natychmiastowa. Waszyngton nazwał oświadczenie Kremla "nieodpowiedzialnym i absurdalnym", przypominając jednocześnie o "żelaznym zobowiązaniu" wobec Polski w ramach Artykułu 5. Przesłanie było jasne: atak na Polskę to atak na USA. Departament Stanu podkreślił, że wszelkie próby destabilizacji wschodniej flanki NATO spotkają się ze zjednoczoną i zdecydowaną odpowiedzią całego Sojuszu.
Podobne głosy popłynęły z Brukseli, gdzie przedstawiciele Unii Europejskiej wyrazili pełną solidarność z Polską. To wyraźny sygnał dla Moskwy, że Zachód nie da się podzielić i stoi murem za Warszawą.