Chwile grozy w centrum Warszawy. Tuż przy ogrodzeniu Senatu odnaleziono tajemniczy bezzałogowy statek powietrzny, co poderwało na równe nogi wszystkie służby. Na miejscu błyskawicznie pojawili się policyjni pirotechnicy, a teren wokół znaleziska otoczono strefą bezpieczeństwa. To już drugi taki incydent w stolicy w ciągu zaledwie doby.
Alarm pod samym Senatem. Poderwano wszystkie służby
Wszystko rozegrało się we wtorek 16 września 2025 roku około godziny 10:00. To właśnie wtedy funkcjonariusze Straży Marszałkowskiej pełniący służbę przy kompleksie parlamentarnym zauważyli podejrzany obiekt. Leżał w Parku Rydza-Śmigłego, tuż przy samym ogrodzeniu budynku Senatu RP. Procedury zadziałały natychmiast – na miejsce wezwano policję.
Reakcja służb była błyskawiczna i zakrojona na szeroką skalę. W rejonie Senatu zaroiło się od radiowozów i wozów strażackich. Co najważniejsze, na miejsce przybyli policyjni pirotechnicy z elitarnego Samodzielnego Pododdziału Kontrterrorystycznego Policji. Teren został natychmiast zabezpieczony, a wokół tajemniczego obiektu wyznaczono strefę bezpieczeństwa. Atmosfera w sercu rządowej dzielnicy zgęstniała z minuty na minutę.
Zwykła zabawka czy coś więcej? Służby badają tajemniczy obiekt
Po dokładnym sprawdzeniu obiektu przez specjalistów, pojawiły się pierwsze, uspokajające komunikaty. Wstępne ustalenia wskazują, że znaleziony przy Senaciedron to najprawdopodobniej zdalnie sterowany samolocik z pianki, wyposażony w silnik elektryczny. Potwierdza to stołeczna policja.
Sprawdzamy, ale te wstępne informacje potwierdzają, że była to zdalnie sterowana zabawka.
Mimo to, skala reakcji służb nie może dziwić. Lokalizacja znaleziska – w bezpośrednim sąsiedztwie parlamentu i innych budynków rządowych – sprawiła, że nawet potencjalnie niegroźny incydent musiał być potraktowany z najwyższą powagą. W dzisiejszych czasach nikt nie może pozwolić sobie na zignorowanie takiego sygnału.
Warszawa pod okiem dronów? To już drugi taki incydent w ciągu doby!
Znalezisko pod Senatem nabiera zupełnie nowego znaczenia, gdy spojrzymy na wydarzenia zaledwie kilkunastu godzin wcześniej. W poniedziałkowy wieczór 15 września 2025 roku Służba Ochrony Państwa zneutralizowała drona latającego nad Belwederem. Skalę powagi sytuacji oddają słowa rzecznika SOP, płk. Bogusława Piórkowskiego, który przyznał bez ogródek:
Bywały różne sytuacje, ale to pierwszy raz, gdy dron znalazł się bezpośrednio nad obiektami chronionymi.
Akcja służb była natychmiastowa. Jak relacjonował rzecznik SOP, wszystko rozegrało się błyskawicznie.
Nasi funkcjonariusze w godzinach wieczornych zauważyli bezzałogowy statek powietrzny nad Belwederem. Natychmiast wdrożono procedury. Powiadomiono dowódcę zmiany oraz odpowiednie służby. W rejon, gdzie namierzono operatora drona, wysłano patrol, który ujął mężczyznę. Następnie został on przekazany policji.
W związku z tamtą sprawą zatrzymano dwie osoby: 21-letniego obywatela Ukrainy i 17-letnią obywatelkę Białorusi. Choć prokuratura studzi emocje, wskazując, że na razie wszystko wskazuje na złamanie przepisów prawa lotniczego, a nie szpiegostwo, dwa takie zdarzenia w tak krótkim odstępie czasu budzą oczywiste pytania o bezpieczeństwo rządowe.
Na tym etapie materiał dowodowy i okoliczności zdarzenia przemawiają za złamaniem przepisów prawa lotniczego, a nie za popełnieniem zbrodni szpiegostwa.
Zobacz także: "Siedzę w motocyklach i wiem, o co chodzi". Rolnik z Wohynia znalazł drona i stał się legendą internetu
Dotarliśmy do pana Krzysztofa, który znalazł drona na swoim polu. Rolnik mówi krótko: prymityw
➡️ https://t.co/iIqsFiDr1q pic.twitter.com/JcnpCIVwSQ
— Fakt (@Fakt_pl) September 11, 2025
Myślisz, że to zabawa? Za lot dronem nad Sejmem grożą gigantyczne kary i więzienie
Należy pamiętać, że przestrzeń powietrzna nad kluczowymi obiektami państwowymi, takimi jak Sejm, Senat, Kancelaria Premiera czy Belweder, to absolutna strefa zakazu lotów Warszawa. Każde naruszenie tych przepisów jest traktowane jako poważne zagrożenie i wywołuje natychmiastową reakcję odpowiednich służb.
Operatorzy, którym przyjdzie do głowy podobny pomysł, muszą liczyć się z drakońskimi konsekwencjami. To nie jest zabawa, a złamanie prawa, które może skończyć się nie tylko konfiskatą wartego tysiące złotych sprzętu, ale też gigantyczną karą finansową sięgającą nawet 100 tysięcy złotych. W najgorszym scenariuszu, jeśli służby uznają działanie za zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa, amator podniebnych lotów może trafić za kratki nawet na kilka lat.