To nie dron, a polska rakieta? MON milczy, są nowe tropy

To nie dron, a polska rakieta? MON milczy, są nowe tropy

To nie dron, a polska rakieta? MON milczy, są nowe tropy

facebook.com; canva.com

Gdy cała Polska żyła w strachu przed rosyjskimi dronami, na dom w Wyrykach na Lubelszczyźnie mogła spaść... polska rakieta. Szokujące ustalenia dziennikarzy wskazują, że wojsko i prokuratura nabrały wody w usta, a prawdziwa historia incydentu pod Włodawą jest znacznie bardziej skomplikowana, niż ktokolwiek przypuszczał.

Reklama

Huk, strach i zniszczony dach. Mieszkańcy myśleli, że to atak Rosji

Noc z 9 na 10 września 2025 roku miała być jak każda inna, ale dla mieszkańców Wyrykach Woli pod Włodawą zamieniła się w koszmar. W całym kraju panował alarm z powodu bezprecedensowego ataku rosyjskich dronów na Polskę. Nagle potężny huk wstrząsnął jednym z domów. Właściciel, Tomasz Wesołowski, przeżył chwile grozy. Jego relacja mrozi krew w żyłach:

Włączyłem telewizor i wszystkie wiadomości dotyczyły lotu drona. Po chwili usłyszałem przelatujący samolot... i nagle coś huknęło, z sufitu salonu na dole spadła lampa.

Gdy wybiegł na zewnątrz, zobaczył scenę jak z pola bitwy. "Wybiegłem na podwórko i zobaczyłem, że cały dach jest w strzępach, wszystko jest zniszczone" – relacjonował. Wszyscy byli przekonani, że to efekt działania wrogiego bezzałogowca. Nikt nie spodziewał się, że prawda może być jeszcze bardziej szokująca.

Sensacyjne ustalenia. W dom uderzyła rakieta z polskiego F-16?

Oficjalnie wciąż nic nie wiadomo, ale dziennikarze Rzeczpospolitej dotarli do informacji, które całkowicie zmieniają obraz sytuacji. Według ich źródeł, na dom wcale nie spadł rosyjski dron, lecz polska rakieta, która miała go zestrzelić. Chodzi o potężny pocisk powietrze-powietrze AIM-120 AMRAAM, ważący ponad 150 kg i mierzący około trzech metrów. Ta informacja rzuca zupełnie nowe światło na całe zdarzenie. Oznaczałoby to, że podczas obrony polskiego nieba doszło do poważnego incydentu, o którym opinia publiczna nie została poinformowana.

Rakieta została wystrzelona z polskiego F-16 w ramach obrony polskiej przestrzeni powietrznej. Niestety, coś poszło nie tak.

To była rakieta powietrze-powietrze AIM-120 AMRAAM z naszego F-16, która w trakcie lotu miała dysfunkcję układu naprowadzania i nie zadziałała. Na szczęście nie uzbroiła się i nie wybuchła, ponieważ zabezpieczenia zapalnika zadziałały.

To właśnie ten ostatni szczegół – zadziałanie zabezpieczeń – uratował mieszkańców przed niewyobrażalną tragedią. To cud, że potężna **rakieta F-16 Wyryki** nie eksplodowała, niszcząc jedynie dach i strop.

Dom w Wyrykach x.com/WarNewsPL [Nowy Tydzień]

Prokuratura kluczy, MON nabiera wody w usta. Dlaczego nikt nie mówi prawdy?

Podczas gdy media huczą od przecieków, oficjalne instytucje nabrały wody w usta. Prokuratura utajnia informacje, a jej komunikaty są skrajnie powściągliwe. Śledczy wciąż mówią o "niezidentyfikowanym obiekcie latającym", a rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie, Agnieszka Kępka, studzi emocje.

Na ten moment nie mogę wiążąco powiedzieć, co spadło na dom w Wyrykach, jest to przedmiotem śledztwa, czekamy na opinię biegłych.

Co więcej, w oficjalnym komunikacie prokuratura podkreślała, że "obiekt na tę chwilę nie został zidentyfikowany 'ani jako dron, ani jako jego fragmenty'". Ministerstwo Obrony Narodowej konsekwentnie odmawia komentarza. Ta kurtyna milczenia rodzi fundamentalne pytania. Dlaczego prokuratura i wojsko tak oszczędnie dawkują informacje? Czy Polacy mają prawo wiedzieć, co tak naprawdę zagrażało ich bezpieczeństwu – rosyjski dron czy polska rakieta, która zawiodła?

To nie Przewodów, ale pytania te same. Eksperci o "wypadku przy pracy"

Incydent w Wyrykach to niepokojące deja vu. Bolesne wspomnienia tragedii w Przewodowie, gdzie w listopadzie 2022 roku zginęły dwie osoby, wracają z pełną mocą. Tam również początkowo panował chaos informacyjny, a ostateczne ustalenia, wskazujące na ukraińską rakietę S-300, przez długi czas były przedmiotem domysłów. Dziś śledztwo w sprawie Przewodów - rakieta jest zawieszone. Czy w Wyrykach historia się powtórzy i prawda znowu utknie w gąszczu procedur i politycznej asekuracji?

Eksperci podkreślają, że obrona powietrzna to niezwykle skomplikowana operacja, a w warunkach realnego zagrożenia zawsze istnieje ryzyko "wypadku przy pracy". Analityk Jarosław Wolski sugeruje, że nalot był precyzyjnym testem polskich procedur.

Nie ma przypadku w tym, że drony pospadały albo w okolicy baz wojskowych, albo doleciały w pobliże dużych baz lotnictwa. Oceniam, że było to testowanie naszej reakcji i procedur.

W takich warunkach o błąd nietrudno. Jednak kluczowa dla bezpieczeństwa Polski jest transparentność i uczciwa komunikacja z obywatelami.

Rodzina straciła dach nad głową. "Chwilę wcześniej wyszłam z sypialni"

Niezależnie od tego, czy to polska rakieta, czy rosyjski dron spadł na dom w Wyrykach, dramat jednej rodziny jest niezaprzeczalny. Właścicielka domu w rozmowie z mediami przyznała, że od tragedii dzieliły ją sekundy. Z sypialni wyszła zaledwie chwilę przed tym, jak w budynek uderzył ciężki obiekt. Dziś starsze małżeństwo straciło dach nad głową.

Na szczęście lokalna społeczność nie zawiodła. Natychmiast ruszyła pomoc, a gmina zorganizowała zbiórkę na odbudowę domu. Wójt Wyryk, Bernard Błaszczuk, zapewnił, że poszkodowani nie zostaną sami.

Przekazaliśmy lokal zastępczy [...] Zbieramy środki na pomoc w odbudowie zniszczonego budynku. Wstępnie oszacowaliśmy koszt napraw na 50 tys. zł.

Niezależnie od tego, czy zniszczeń dokonał rosyjski dron, czy polska rakieta, jedno pozostaje pewne: mieszkańcy Wyryk i całej Polski czekają na prawdę. A na razie, zamiast odpowiedzi, dostają jedynie mur milczenia.

Poseł PiS pokazał, co dron zrobił z polskim domem. Te zdjęcia mrożą krew w żyłach [galeria].
Źródło: facebook.com/stefaniukoficjalnie
Reklama
Reklama