Koniec z uprzejmościami. Nawrocki pojechał do Berlina i wyłożył kawę na ławę. Niemcy mają problem

Koniec z uprzejmościami. Nawrocki pojechał do Berlina i wyłożył kawę na ławę. Niemcy mają problem

Koniec z uprzejmościami. Nawrocki pojechał do Berlina i wyłożył kawę na ławę. Niemcy mają problem

instagram.com/nawrockipl

Wizyta, która miała być rutynowym spotkaniem sojuszników, zamieniła się w dyplomatyczną grę o najwyższą stawkę. Polski prezydent nie przyjechał na kurtuazyjne pogawędki. Zamiast dyplomatycznych uśmiechów, niemieccy gospodarze usłyszeli twarde żądanie, które sprawiło, że atmosfera w Pałacu Bellevue zgęstniała.

Reklama

Nawrocki odpala: "Domagam się reparacji dla naszej przyszłości"

Honory wojskowe, czerwony dywan i uściski dłoni z prezydentem Frankiem-Walterem Steinmeierem – dyplomatyczny teatr trwał w najlepsze. Szybko się jednak okazało, że za oficjalną fasadą kryje się twarda polityka. Karol Nawrocki nie czekał na kuluarowe rozmowy. Prosto z mostu, w samym sercu Berlina, rzucił na stół temat, którego niemieccy politycy unikają jak ognia: reparacje wojenne.

To nie była prośba, to było żądanie. Polski prezydent, który już na Westerplatte zapowiadał ostrą grę, w niemieckiej stolicy tylko podbił stawkę. Bez owijania w bawełnę postawił sprawę jasno, argumentując, że bez rozliczenia przeszłości nie ma mowy o prawdziwym partnerstwie w przyszłości.

Aby móc budować oparte o fundamenty prawdy i dobrych relacji partnerstwo z naszym zachodnim sąsiadem, musimy w końcu załatwić kwestię reparacji od państwa niemieckiego, których jako prezydent Polski dla dobra wspólnego się jednoznacznie domagam, dla naszej przyszłości.

Słowa te, wypowiedziane wprost do niemieckich gospodarzy, to sygnał, że Polska kończy z polityką miłych gestów i przechodzi do konkretów.

Niemcy zatykają uszy. Berlin odpowiada: "Sprawa prawnie zamknięta"

Na polskie żądania Berlin zareagował z uporem godnym lepszej sprawy. Odpowiedź była chłodna, krótka i brzmiała jak mantra powtarzana od lat: temat zamknięty. Politycy tacy jak Knut Abraham, pełnomocnik rządu RFN ds. współpracy z Polską, powtórzyli, że kwestia reparacji została ostatecznie rozstrzygnięta pod względem prawnym. Zamiast pieniędzy, Berlin woli mówić o "symbolicznych gestach" i "nowoczesnej interpretacji" zadośćuczynienia, co w Warszawie odbierane jest jako próba rozmycia tematu.

Ciekawy głos w dyskusji zabrał jednak poseł CDU Paul Ziemiak, który wytknął niemieckim elitom hipokryzję, irytującą Polaków.

Kiedy w Niemczech toczą się debaty na temat gotowości Niemiec do wypłacenia odszkodowań za wydarzenia, które miały miejsce jeszcze dawniej – na przykład za panowanie kolonialne w Afryce – niektórzy w Polsce mówią: to śmieszne. Kwestie z czasów II wojny światowej zostały zamknięte, ale sprawy, które miały miejsce znacznie wcześniej, mają być teraz nadal dyskutowane.

Te słowa, choć odważne, pozostają jednak głosem w mniejszości. Oficjalne stanowisko Niemiec jest twarde jak granit: negocjacji w sprawie reparacji nie będzie.

Karol Nawrocki w czasie wizyty w Berlinie instagram.com/nawrockipl

Gra o miliardy czy o stołki? O co tak naprawdę chodzi Nawrockiemu

Dlaczego prezydent Nawrocki poruszył tę kontrowersję właśnie teraz? Eksperci nie mają wątpliwości, że to element szerszej strategii politycznej. Jak zauważa dr Anja Hennig z Uniwersytetu Europejskiego Viadrina, "szorstkie traktowanie Niemiec jest w interesie PiS", które liczy na powrót do władzy. Konfrontacyjny kurs wobec Berlina ma wzmocnić w elektoracie tej partii obraz "nieobliczalnych sąsiadów".

Z jednej strony, w obliczu rosyjskiego zagrożenia, którego dowodem było niedawne naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony, Polska potrzebuje wsparcia Niemiec. Z drugiej – Nawrocki zdaje się mówić: "chcecie naszego partnerstwa w kwestiach bezpieczeństwa? Najpierw rozliczcie się z historii". Całej sytuacji pikanterii dodaje fakt, że premier Donald Tusk niedawno przestrzegał, by wroga szukać na wschodzie, a nie na zachodzie, co było czytelnym pstryczkiem w nos dla prezydenta i jego obozu.

Dyplomatyczny klincz. Czy Polska i Niemcy skazane są na zimną wojnę?

Wizyta prezydenta Nawrockiego w Berlinie stawia stosunki polsko-niemieckie w niezwykle trudnym punkcie. Z jednej strony mamy bezkompromisowe żądanie, z drugiej – ścianę milczenia. Co ciekawe, sceptycyzm co do realnych szans na sukces panuje nawet w polskiej delegacji. Wiceminister spraw zagranicznych Władysław Teofil Bartoszewski stwierdził wprost, że Polska "praktycznie nie ma szans" na uzyskanie reparacji.

To pokazuje, że twarda postawa prezydenta może być obliczona bardziej na efekt wewnętrzny niż realny sukces dyplomatyczny. Jedno jest pewne: Karol Nawrocki otworzył puszkę Pandory w relacjach polsko-niemieckich. Pytanie, czy doprowadzi to do historycznego przełomu, czy do dyplomatycznej katastrofy, na której skorzysta tylko jeden gracz – ten na wschodzie.

Marta Nawrocka gra nóżką w kościele. Odsłoniła nogi do nieba i wyeksponowała swoje wdzięki
Źródło: Przemysław Keler/KPRP
Reklama
Reklama