Marianna Schreiber, która chętnie podkreśla swoje przywiązanie do tradycji, znów znalazła się w ogniu krytyki. Tym razem poszło o jej burzliwe życie uczuciowe i nauki Kościoła, które bez ogródek wytknął jej jeden z internautów. Jej krótka, z pozoru niewinna odpowiedź tylko dolała oliwy do ognia i rozpętała prawdziwą burzę.
Internauta bez litości. "Pani mężem według prawa Bożego jest Łukasz Schreiber"
Marianna Schreiber to postać, która w polskim show-biznesie budzi skrajne emocje. Z jednej strony chętnie mówi o swoim konserwatyzmie i przywiązaniu do wiary katolickiej, z drugiej jej życie prywatne to gotowy materiał na scenariusz telenoweli. Głośny rozwód z politykiem PiS, Łukaszem Schreiberem, i niemal natychmiastowe wejście w nową, gorącą relację z Piotrem Korczarowskim śledzą tysiące osób. Nic dziwnego, że każdy jej ruch w social mediach jest analizowany pod lupą.
Właśnie patrzę na swojego przyszłego męża ? pic.twitter.com/86WlAQdY8x
— Marianna Schreiber (@MSchreiberM) June 28, 2025
Właśnie ten dysonans między deklaracjami a czynami sprowokował jednego z internautów do publicznej reprymendy. Widząc, że celebrytka snuje plany na przyszłość z nowym partnerem, postanowił przypomnieć jej o zasadach wiary. W bezpardonowym komentarzu na platformie X napisał:
Jeżeli nie ma pani stwierdzonej nieważności małżeństwa, to patrzy pani na Łukasza Schreibera, bo to on – według prawa Bożego – jest obecnie pani aktualnym i przyszłym mężem aż do śmierci.
Kontrowersje to jej drugie imię
Trzeba przyznać, że bycie w centrum uwagi to dla Schreiber niemal codzienność. To nie pierwsza burza wokół celebrytki, która niedawno wywołała dyskusję, krytykując influencerkę Wersow za narzekanie na ciężką pracę. Równie głośno było o jej odważnych zmianach wizerunkowych, w tym o niedawnej operacji biustu, którą chwaliła się na Instagramie. Wygląda na to, że Marianna Schreiber po prostu wie, jak przyciągnąć uwagę i nie boi się wywoływać dyskusji.
Schreiber odpowiedziała krótko. W sieci zawrzało
Na odpowiedź celebrytki nie trzeba było długo czekać. Zamiast wdawać się w teologiczną dysputę, skwitowała cały wywód jednym, krótkim pytaniem: "No i po co o tym pisać?". Taka riposta tylko podgrzała atmosferę. Internauta, który rozpoczął dyskusję, nie dawał za wygraną i natychmiast odparł:
Bo nauki Kościoła katolickiego zawsze warto przypominać.
MSchreiberM, X
Ta krótka wymiana zdań błyskawicznie podzieliła komentujących. Jedni przyznali rację mężczyźnie, zarzucając Schreiber hipokryzję i publiczne łamanie zasad, które rzekomo wyznaje. Inni stanęli w jej obronie, krytykując publiczne moralizatorstwo i wchodzenie z butami w jej prywatne życie i relacje.
Czasem wystarczy jedno pytanie i jeden komentarz, by rozpętać burzę. Marianna Schreiber dobrze wie, jak działa ten mechanizm – i zdaje się, że wcale go nie unika.