W najczarniejszych chwilach życia, gdy każda sekunda ważyła więcej niż wieczność, matka 11-letniego Nikodema Mareckiego dokonała niemożliwego. W oczekiwaniu na pomoc, klęcząc przy potrąconym synu, otoczyła go miłością, która na zawsze pozostanie świadectwem jej heroicznej walki o każdy jego oddech.
Klęczała przy nim w rowie. Dramatyczna walka o każdą sekundę
To był koszmar, którego nie da się opisać słowami. Chwile po tym, jak przerażający huk przerwał ciszę w Szczepanowicach, mama Nikodema Mareckiego jako pierwsza dobiegła do swojego syna. Widok, który zastała, rozdarłby serce każdego — jej ukochany chłopiec leżał w przydrożnym rowie, cały zabłocony, zakrwawiony i w głębokim szoku.
W tej niewyobrażalnej tragedii, walcząc z własną rozpaczą, kobieta stała się dla niego fortecą spokoju. Klęczała przy nim, trzymając go w ramionach i próbowała go uspokoić. W tych dramatycznych minutach, czekając na sygnał syreny i śmigłowiec ratunkowy, liczyła się tylko jej miłość i desperacka próba dodania otuchy umierającemu dziecku.
instagram.com/joannaliszowskaofficial
Świat zawalił się w jednej chwili. Ujawniono, jak doszło do wypadku
Wszystko wydarzyło się 27 listopada w Szczepanowicach. Nikodem Marecki, wschodząca gwiazda znana z hitu „Biała Odwaga” i serialu „Szpital św. Anny”, wysiadł ze szkolnego autobusu. Jak wynika z ustaleń prokuratury, chłopiec wybiegł zza pojazdu prosto pod koła nadjeżdżającego samochodu dostawczego. Mimo że kierowca był trzeźwy i jechał wolniej, niż pozwalały przepisy, uderzenie było potężne. Ten jeden moment na zawsze zniszczył świat jego rodziny.
„O Matko Boska”. Ostatnie słowa, które rozdzierają duszę
W chaosie i bólu, pośród błota i krwi, rozegrał się dialog, który na zawsze pozostanie w pamięci bliskich. Jak ujawnił podczas pogrzebu ksiądz, gdy matka Nikodema, klęcząc nad nim, powiedziała mu cicho „miałeś wypadek”, chłopiec zdołał wyszeptać tylko jedną, wstrząsającą odpowiedź.
O Matko Boska
Nikodema przetransportowano śmigłowcem do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie. Tam, otoczony przez lekarzy, wypowiedział swoje ostatnie, rozdzierające serce słowa. Zapytany, co go boli, odpowiedział cicho, z dziecięcą szczerością.
Już nic mnie nie boli.
Niedługo później zmarł, pozostawiając pustkę, której nigdy nie da się wypełnić.
Lekarze walczyli do końca. Znamy oficjalną przyczynę śmierci
Ratownicy medyczni i lekarze z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie robili, co mogli, ale obrażenia były zbyt rozległe. Oficjalna przyczyna śmierci Nikodema Mareckiego została potwierdzona po sekcji zwłok, a jej wyniki nie pozostawiają złudzeń. Rzecznik krakowskiej prokuratury przekazał druzgocące informacje.
Ze wstępnej opinii Zakładu Medycyny Sądowej CM UJ w Krakowie wynika, że przyczyną śmierci pokrzywdzonego stało się masywne pęknięcie lewego płata wątroby powstałe w wyniku wypadku
"Jesteś moją dumą". Cała Polska żegna młodego aktora
Śmierć 11-letniego aktora wstrząsnęła całą Polską. W mediach społecznościowych pojawiły się setki poruszających wpisów, w których bliscy, artyści i fani żegnali utalentowanego chłopca. Szczególnie poruszające są słowa ojca chłopca, Maksymiliana Mareckiego, który w krótkim wpisie oddał hołd swojemu synowi.
Jesteś moją dumą, Wielki Człowieku [*] do zobaczenia
Głos zabrały również gwiazdy świata filmu. Aktorka Małgorzata Kożuchowska pożegnała Nikodema w kilku wzruszających słowach, które idealnie podsumowują uczucia wielu osób poruszonych tą tragedią.
Nikodem do zobaczenia w lepszym świecie