Polityczna wojna na szczycie trwa w najlepsze i przybiera coraz bardziej dosadne formy. Wystarczyła jedna, mocno bezposrednia uwaga Donalda Tuska pod adresem Jarosława Kaczyńskiego, by w sieci zawrzało - po raz kolejny. Premier, komentując słowa lidera PiS, nie przebierał w słowach, a jego wypowiedź o "staruszku" już stała się hitem internetu.
Tusk uderza w Kaczyńskiego. "Coś się staruszkowi pomyliło"
Podczas konwencji zjednoczeniowej, na której powstała nowa Koalicja Obywatelska, Donald Tusk nie zamierzał gryźć się w język. Premier wziął na celownik swojego odwiecznego rywala, a jego ostre słowa spotkały się z żywiołową reakcją zebranych na sali. Bezpośrednio uderzając w lidera opozycji, Tusk odpalił prawdziwą bombę.
Każdy ma czasami taką pokusę, żeby powiedzieć: co ten Kaczyński chrzani? Nie wiem, coś się staruszkowi pomyliło w głowie...
Było to jednak coś więcej niż zwykła złośliwość. Tusk natychmiast wyjaśnił, że jego słowa to bezpośrednia i cięta riposta na ostatnie wystąpienie prezesa Prawa i Sprawiedliwości. Chodziło o antyzachodnią narrację, którą lider PiS zaprezentował dzień wcześniej na konwencji swojej partii w Katowicach.
„Niemcy i Francja chcą nam zabrać państwo” - ogłosił Jarosław Kaczyński. Sąsiadka mówi o takich przypadkach, że wariat albo ruski agent.
— Donald Tusk (@donaldtusk) October 24, 2025
"Niemcy chcą nam zabrać państwo". O co poszło tym razem?
Co tak rozjuszyło premiera? Chodzi o tezy, które Jarosław Kaczyński przedstawił jako największe zagrożenie dla Polski. Według lidera PiS, nasi zachodni sojusznicy mają wobec nas wrogie zamiary, a stawką jest sama suwerenność Polski.
Niemcy chcą nam zabrać państwo. Francuzi razem z nimi. Nie wiem dlaczego, ale tak. Biurokracja europejska pali się aż do tego.
Komentarz Donalda Tuska o "staruszku, któremu coś się pomyliło", to w tym kontekście celowy zabieg polityczny. To nie tylko uszczypliwość, ale świadoma próba podważenia wiarygodności i kontaktu z rzeczywistością lidera opozycji. Premier sugeruje w ten sposób, że wizja świata kreślona przez Kaczyńskiego jest tak absurdalna, że nie można jej traktować poważnie.
Słowa Jarosława Kaczyńskiego wywołują jednak przede wszystkim pewien dyskomfort intelektualny, co w sposób bardziej elegancki skomentowało "gorące nazwisko" Koalicji Obywatelskiej Radosław Sikorski:
Według pisowskich intelektualistów Zachód jest nie tylko większym zagrożeniem dla naszej suwerenności niż Rosja ale wręcz- zgodnie z putinowską propagandą - winien jest inwazji na Ukrainę.
Akurat wtedy gdy ten rzekomo zgniły Zachód nakłada na Rosję sankcje, wysyła broń i planuje wojskową koalicję chętnych.
Daleko zabrnęli.
Według pisowskich intelektualistów Zachód jest nie tylko większym zagrożeniem dla naszej suwerenności niż Rosja ale wręcz- zgodnie z putinowską propagandą - winien jest inwazji na Ukrainę.
Akurat wtedy gdy ten rzekomo zgniły Zachód nakłada na Rosję sankcje, wysyła broń i planuje…— Radosław Sikorski ???? (@sikorskiradek) October 25, 2025
W sieci zawrzało. Jedni kpią, drudzy mówią o skandalu
Jak można było się spodziewać, słowa premiera odbiły się szerokim echem w internecie. Cytat błyskawicznie stał się viralem, wywołując lawinę komentarzy i dzieląc internautów. Sieć zalały memy i prześmiewcze wpisy zwolenników rządu, którzy chwalili Tuska za cięty język.
Zupełnie inne nastroje panowały po drugiej stronie barykady. Wśród zwolenników Prawa i Sprawiedliwości zawrzało, a w komentarzach dominowały głosy oburzenia. Polityk PiS w jednej z wypowiedzi medialnych mówił o "niedopuszczalnym ataku personalnym" i "braku szacunku do starszej osoby, która całe życie poświęciła Polsce". Z kolei przedstawiciel Koalicji Obywatelskiej kontrował, że "premier po prostu nazwał rzeczy po imieniu" i "powiedział głośno to, co myśli wielu Polaków".
Niekończące się starcie. To kolejna odsłona wojny gigantów
Ostre, osobiste starcia między Donaldem Tuskiem a Jarosławem Kaczyńskim to stały i prawdopodobnie najważniejszy element polskiej polityki od niemal dwóch dekad. Ich głęboka, osobista niechęć napędza największy polityczny spór w kraju, polaryzując społeczeństwo jak żaden inny.
Sobotnia wymiana ciosów to nie jednorazowy incydent, ale kolejny rozdział w tej niekończącej się opowieści. Jedno jest pewne – to nie ostatnie słowo w tej politycznej wojnie, a na kolejne starcia z pewnością nie trzeba będzie długo czekać.