Ujawniamy cennik z baru sejmowego. Szczęka opada do podłogi. Taniej niż w PRL-u

Ujawniamy cennik z baru sejmowego. Szczęka opada do podłogi. Taniej niż w PRL-u

Ujawniamy cennik z baru sejmowego. Szczęka opada do podłogi. Taniej niż w PRL-u

Canva; Wiki Commons (Adrian Grycuk, wikipedia.pl)

Podczas gdy ceny w warszawskich knajpach przyprawiają o zawrót głowy, w sercu polskiej demokracji czas się zatrzymał. Ujawniamy ceny w Sejmie, które są tak absurdalnie niskie, że wywołują śmiech przez łzy i pytanie, czy posłowie żyją w tej samej Polsce co my.

Reklama

Sejmowy Cocktail Bar: raj dla podniebienia i portfela?

Jeśli myślicie, że tanie obiady w stolicy znajdziecie tylko w barach mlecznych, to jesteście w wielkim błędzie. Prawdziwy raj cenowy, oddzielony od reszty świata żelaznymi kratami, kryje się w Domu Poselskim. To właśnie tam mieści się Sejmowy Cocktail Bar, który według ustaleń Wirtualnej Polski może być jednym z najtańszych przyhotelowych barów w całym centrum Warszawy.

Wyobraźcie sobie to: za zupę dnia posłowie płacą symboliczną kwotę 5 zł, a pełne, dwudaniowe danie obiadowe to koszt zaledwie 18 zł! Do tego kawa? Proszę bardzo, aromatyczne espresso kosztuje zaledwie 4 zł, a herbata 3 zł.

A jeśli po ciężkich obradach (lub ich braku) posłowie zapragną czegoś mocniejszego, czeka na nich kieliszek wina za 9 zł lub kufel piwa od 8 do 14 zł. Nawet mała butelka wina (187 ml) to symboliczne 15 zł. Takie ceny w sercu stolicy to jawna kpina z obywateli i marzenie każdego, kto szuka najtańszej knajpy w Warszawie.

Gmach Sejmu Wiki Commons (Adrian Grycuk, wikipedia.pl)

Kulisy sejmowych promocji: podatnik hojnym sponsorem?

Skąd biorą się tak niskie ceny? Okazuje się, że Kancelaria Sejmu nie zarabia na sprzedaży. Jak ustalili dziennikarze, za kalkulację cen odpowiadają urzędnicy, których jedynym zadaniem jest dopilnowanie, by do zakupów nie trzeba było dopłacać. Innymi słowy, ceny są pozbawione komercyjnej marży, która winduje je w każdym innym lokalu w kraju.

Niskie ceny w barze sejmowym nie biorą się znikąd – to efekt systemu, który w dużej mierze finansowany jest z pieniędzy podatników. Kancelaria Sejmu co roku ogłasza przetarg na prowadzenie restauracji, ale kluczowym warunkiem nie jest generowanie zysku, a utrzymanie niskich, z góry narzuconych cen.

Różnicę w kosztach pokrywają hojne dotacje z budżetu państwa, czyli z naszej wspólnej kieszeni. To właśnie urzędnicy średniego szczebla mają dopilnować, by do zakupów nie trzeba było dopłacać, co de facto oznacza, że to my wszyscy subsydiujemy poselskie posiłki i napoje.

Ryszard Wilk wpadł do Sejmu wpływem. Będzie musiał słono zabulić za swoją swawolę. Szymon Hołownia zadecydował [memy]
Źródło: instagram.com/michalmarszal
Reklama
Reklama