"Moja 6-letnia Pola to chodzący wulkan kreatywności. Gdybyście ją zobaczyli, gdy idziemy rano do przedszkola, pewnie byście się uśmiechnęli: różowa tiulowa spódniczka, koszulka z jednorożcem, na to zielona bluza z dinozaurem i… brokatowe kalosze. Wygląda jak z innej planety i, szczerze mówiąc, kocham to. Ale ile razy usłyszałam od znajomych: 'Naprawdę pozwalasz jej TAK wychodzić? Przecież to brak kontroli!' – już nawet nie liczę. A ja zwyczajnie uważam, że wolność wyboru to pierwszy krok do odpowiedzialności".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Czy władza rodzicielska to konieczność
Zacznijmy od tego, że Pola to dziecko, które ma swoje zdanie na absolutnie każdy temat – od tego, co chce jeść, po to, jakie ubrania założy danego dnia. I choć dla wielu mam "wojna o ciuchy" to codzienność, ja zdecydowałam, że nie będę walczyć. Zamiast tego dałam jej swobodę.
Oczywiście, czasem jej wybory przyprawiają mnie o lekkie zmieszanie. Na przykład kilka dni temu przyszła do mnie z sukienką w kwiatki, grubymi, kolorowymi rajstopami i różową opaską z cekinami. Na pierwszy rzut oka wyglądało to jak zestaw do cyrku, ale Pola była zachwycona.
Mamo, wyglądam pięknie, prawda?
– zapytała z błyskiem w oku. Oczywiście, że tak.
Ale nie wszyscy podzielają mój entuzjazm. Ostatnio, gdy spotkałam znajomą z pracy, nie mogła się powstrzymać od komentarza:
Naprawdę pozwalasz jej TAK wychodzić z domu? Pati, ty nie masz nad nią żadnej kontroli: dziecko powinno wiedzieć, jak się ubrać odpowiednio do sytuacji. Ty jej na to pozwalasz, a potem będzie miała problemy.
Problemy? Serio? W czym dokładnie? Chyba w tym, że rozwija swoją wyobraźnię i uczy się, że wygląd może być zabawą, a nie wyścigiem na idealne dopasowanie.
Czy brak walki oznacza brak zasad
Nie zrozumcie mnie źle – Pola ma swoje zasady. Wie, że kiedy pada deszcz, musi założyć kurtkę przeciwdeszczową, a zimą nie wyjdzie z domu bez czapki. Ale jeśli chce połączyć tiulową spódniczkę z legginsami w kotki - dlaczego nie? Nie uważam, że wpychanie jej w "idealny" strój jest warte nerwów i łez.
Ale są tacy, którzy uważają inaczej. Moja mama, która zawsze była perfekcjonistką, co jakiś czas przypomina mi, że "kiedyś dzieci nie miały tyle do gadania". Ostatnio, kiedy zobaczyła Polę w jej "kreatywnym" zestawie, powiedziała:
Patrycjo, przestań być taką pobłażliwą matką. Ona ci wejdzie na głowę. A poza tym, czy ty chcesz, żeby ludzie myśleli, że nie masz nad nią kontroli - dziecko ma znać miejsce i czas.
No cóż, może kiedyś dzieci faktycznie nie miały tyle swobody, ale czy naprawdę warto wracać do tych czasów? Pola czuje się pewnie w tym, co nosi, i myślę, że to o wiele cenniejsze niż "idealne" stylizacje.
Czy wolność wyboru to lenistwo
Niektórzy twierdzą, że pozwalając dzieciom na takie rzeczy, rodzice po prostu idą na łatwiznę. Że to nie jest "wolność wyboru", tylko zwykłe lenistwo. Koleżanka z przedszkola Poli, Zosia, zawsze wygląda jak z katalogu mody dziecięcej – idealnie dopasowane ubranka, włosy splecione w dwa perfekcyjne warkocze. Podziwiam jej mamę za cierpliwość, ale ja wolę dać Polci czas na bycie dzieckiem, zamiast każdą poranną godzinę spędzać na przekonywaniu jej, że "tamta sukienka jest lepsza".
Kiedyś zapytałam Zosię, co chciałaby ubrać na zajęcia plastyczne. Wzruszyła ramionami i odpowiedziała:
Nie wiem, mama mi wybiera wszystko.
To mnie zasmuciło. Bo kiedy dzieci mają możliwość wyboru, uczą się podejmowania decyzji. A to przecież jedna z najważniejszych umiejętności w życiu.
Wolność jako fundament pewności siebie
Czasem słyszę pytania, czy Pola kiedyś zrozumie, że nie wszystko w życiu można robić "po swojemu". Może i zrozumie, ale wiecie co: nie widzę w tym nic złego, że teraz daje się ponieść swojej wyobraźni.
Mój mąż Michał, który jest z natury bardziej zachowawczy, też miał wątpliwości. Ale kiedy zobaczył Polę w jej tiulowej spódniczce i kapeluszu w kwiatki, uśmiechnął się i powiedział:
Wiesz, Pati, może to i dobrze, że pozwalasz jej na to wszystko. Wygląda jak artystka. Może dzięki temu nauczy się, że warto być sobą, a nie tym, czego oczekują inni.
I właśnie o to mi chodzi. Nie chcę, żeby moja córka już teraz wpasowywała się w schematy, które narzuca jej świat. Chcę, żeby miała odwagę być sobą, próbować, eksperymentować i – co najważniejsze – czuć się dobrze we własnej skórze.
Czy Pola będzie zawsze nosić tiulowe spódniczki do kaloszy? Pewnie nie. Kiedyś zrozumie, że są miejsca i okazje, które wymagają bardziej formalnego stroju. Myślę, że właśnie dzięki temu, że teraz ma wolność wyboru, łatwiej to zaakceptuje.
Dzięki tej małej swobodzie uczy się podejmowania decyzji, a także radzenia sobie z ich konsekwencjami. Ja wiem, że daję jej coś więcej niż możliwość wyboru ubrań. Daję jej pewność siebie i poczucie, że to, kim jest, ma znaczenie.
Patrycja