"'Anka, ty naprawdę nadal ścielisz Antkowi łóżko - co z ciebie za matka? Robisz z niego lenia' – powiedziała moja mama ostatnio, kiedy zobaczyła mnie w pokoju syna. W pierwszej chwili chciałam się bronić, ale potem tylko przewróciłam oczami. Serio: ścielenie łóżka ma zrobić z mojego syna nieudacznika. Rozumiem, że czasy się zmieniły, ale naprawdę ten jeden gest nie może oznaczać, że wychowuję syna na człowieka, który nie poradzi sobie w życiu".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
"Z lenia w dorosłego, który nie umie nic"
Zaczęło się zupełnie niewinnie. Antek, mój 8-letni syn, zawsze jakoś ucieka od ścielenia łóżka. Da mnie to nie wielkie halo: w końcu ma inne obowiązki, sprząta swoje zabawki, a czasem nawet pomaga mi przy kolacji. Więc łóżko ścielę mu ja – zajmuje mi to minutę, a przy okazji mam pretekst, żeby sprawdzić, co się dzieje w jego pokoju.
Ale dla mojej mamy to poważny problem. Ostatnio wpadła do nas na kawę, akurat gdy kończyłam układać kołdrę. I wtedy się zaczęło:
Naprawdę? Antek ma 8 lat i nawet nie ścieli swojego łóżka? A co będzie za 10 lat? Też mu wszystko zrobisz? Zamieszkasz z nim na studiach, żeby prać mu koszule?
Próbowałam tłumaczyć, że to tylko mała pomoc, że przecież robię to z dobrej woli. Ale mama jak zwykle miała swoje zdanie:
Anka, ty myślisz, że to tylko pomoc, ale wiesz, co się stanie: on się przyzwyczai. I potem będziesz miała faceta, który nie wie, jak włożyć pościel do pralki. I to będzie twoja wina!
Poczułam się dziwnie. Zaczęłam analizować wszystkie nasze poranki – to ja układam pościel, bo Antek leci do szkoły i zwyczajnie nie chce mu się tego robić. Czy powinnam zmuszać go do tego codziennie? Może tak, może nie. Ale nie jestem pewna, czy to naprawdę oznacza, że wychowuję go na lenia.
Kiedy opowiedziałam o tej sytuacji mojej przyjaciółce Klaudii, usłyszałam:
Anka, wyluzuj. Serio, uważasz, że ścielenie łóżka za dziecko raz na jakiś czas to największy błąd wychowawczy? Mój Adam w ogóle nie ścieli łóżka, a jakoś nie sądzę, żeby to zniszczyło jego przyszłość.
Zgadzam się: przecież rodzicielstwo to ciągłe balansowanie – między uczeniem dzieci odpowiedzialności a okazywaniem im miłości. A ja lubię robić takie drobne rzeczy dla Antka, bo to moja forma troski.
Balans między samodzielnością a miłością
Oczywiście, moja mama nie odpuściła tematu. Ostatnio przy obiedzie rzuciła mi kolejną "złotą radę":
Wychowujesz go na rozpieszczonego chłopaka. Wiesz, co o nim powiedzą dziewczyny, jak dorośnie? Że jest maminsynkiem, co nawet łóżka nie potrafi zaścielić. Chcesz, żeby się z niego śmiali?
Dziwna teoria, że od ścielenia łóżka zależy, jakim człowiekiem będzie w przyszłości. A może zamiast skupiać się na tym, powinniśmy pomyśleć o tym, czego dzieci uczą się z naszej miłości. Bo dla mnie te małe gesty – jak poprawienie pościeli – to coś więcej niż obowiązek. To sposób, żeby pokazać mu, że o niego dbam.
Mój mąż, Łukasz, ma na ten temat bardziej wyważone zdanie:
Wiesz, Anka, ja rozumiem, że to dla ciebie drobiazg. Ale czasem warto dać mu trochę więcej odpowiedzialności. Nie chodzi o to, żeby teraz musiał robić wszystko sam, ale o to, żeby nauczył się, że w życiu czasem trzeba się ogarnąć. Bo wiesz, jak faceci bywają...
Nie mogę powiedzieć, że nie ma racji. Wiadomo, chcę, żeby Antek wyrósł na faceta, który potrafi zadbać o siebie i swoje otoczenie. Ale jednocześnie chcę, żeby pamiętał, że w dzieciństwie miał mamę, która zawsze była przy nim.
Wiem, że przyjdzie dzień, kiedy Antek sam zacznie dbać o swoje łóżko, pranie czy kuchnię. Ale na razie chcę, żeby miał trochę dzieciństwa. W końcu dorosłość trwa wystarczająco długo.
Ania