"Babcia czy bankomat - teściowa kupuje mojemu synowi drogie zabawki, a ja nie mogę z tym wygrać"

"Babcia czy bankomat - teściowa kupuje mojemu synowi drogie zabawki, a ja nie mogę z tym wygrać"

"Babcia czy bankomat - teściowa kupuje mojemu synowi drogie zabawki, a ja nie mogę z tym wygrać"

canva.com

"'Babciu, co mi dzisiaj kupiłaś?' – pytanie, które mój 8-letni Alan zadaje za każdym razem, gdy wchodzimy do mieszkania teściowej, sprawia, że mam ochotę zniknąć pod ziemią. Babcia z uśmiechem wyciąga zza kanapy kolejną paczkę – czasem są to markowe buty, czasem zestaw klocków, a ostatnio… tablet. Tak, tablet. A ja stoję obok, czuję się, jakbym przegrywała w jakiejś niewypowiedzianej rywalizacji i zastanawiam się, czy to naprawdę miłość, czy raczej próba 'kupienia' wnuka".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Czyste przekupstwo

Teściowa jest kobietą z rozmachem. Kiedy daje prezenty, to tak, żeby nikt nie miał wątpliwości – ma być drogo i imponująco. Alan wręcz skacze z radości, gdy widzi kolejny podarunek, a ja stoję obok i z każdym kolejnym prezentem czuję na plecach ciężar bezradności.

"To tylko drobiazg" – powtarza teściowa, gdy próbuję zwrócić uwagę, że to chyba za dużo. Oczywiście, dla niej tablet za kilkaset złotych to drobiazg. Ale dla mnie i mojego męża Konrada - na taki zakup musielibyśmy oszczędzać miesiącami.

Dajesz mu te rzeczy, a ja muszę potem tłumaczyć, dlaczego nie możemy sobie na to pozwolić

– rzuciłam ostatnio, gdy Alan pokazał mi nowe, markowe buty od babci. Odpowiedziała mi, że "nie rozumie, czemu robię problem z drobiazgu" i że "chce mu dać coś, czego my nie możemy". Ale czy naprawdę tak wygląda miłość do wnuka?

Różne rodzaje zabawek canva.com

Babcia kontra mama

Nie zrozumcie mnie źle – wiem, że teściowa kocha Alana i robi to wszystko z troski. Ale jej "troska" podcina mi skrzydła jako mamie. Staram się wychowywać mojego syna tak, by wiedział, że nie wszystko w życiu przychodzi łatwo. Że trzeba na niektóre rzeczy zapracować, że ważne są wartości, a nie przedmioty.

A potem przychodzi babcia i cały mój wysiłek idzie w diabły.

Dlaczego babcia może kupić tablet, a my nie?

– zapytał mnie Alan ostatnio. Co miałam mu powiedzieć: że tablet to wydatek, na który nas nie stać, bo mamy inne priorytety; że nie chcę, żeby myślał, że miłość można wyrazić kolejną zabawką.

Kiedy ja byłam mała, cieszyłam się z czekolady na święta. A teraz Alan dostaje prezenty, które kosztują tyle, co moje półroczne kieszonkowe”

– wyżaliłam się mężowi.

Konrad wzruszył ramionami i powiedział:

Ona po prostu chce wynagrodzić sobie to, czego nam nie mogła dać.

Może ma rację, ale czy to oznacza, że ja muszę odpuścić?

Meżczyzna i kobieta przestraszeni pustą skarbonką canva.com

"Chcę, żeby miał lepiej"

Ostatnio próbowałam porozmawiać z teściową. Powiedziałam jej, że te drogie prezenty robią więcej szkody niż pożytku. Alan zaczyna traktować je jak coś normalnego, przestaje doceniać te drobne, codzienne radości, które tak naprawdę mają największą wartość.

Chcę, żeby miał lepiej, niż wy mieliście

– odpowiedziała mi z taką pewnością, jakby to zamykało temat. Myślę, że w jej głowie te wszystkie podarunki to forma rekompensaty – bo jej dzieciństwo było skromne, bo jej syn (mój mąż) nie miał tylu zabawek, co inne dzieci w szkole. Ale czy Alan musi za to "zapłacić"?

"Mamo, babcia kupiła mi lepsze"

To zdanie usłyszałam ostatnio, gdy kupiłam Alanowi nowe buty – takie zwykłe, sportowe, bo z poprzednich wyrósł.

Ale babcia kupiła mi lepsze, bo tamte były markowe

– rzucił z rozbrajającą szczerością. I wiecie co - nie winię go za to. To przecież dziecko. Nie rozumie jeszcze, co się za tym wszystkim kryje.

Ale ja rozumiem. Widzę, jak powoli zmienia się jego podejście. Kiedyś cieszył się z prostych rzeczy – nowego zestawu kredek, wspólnego wyjścia na lody. A teraz coraz częściej pyta, co dostanie na urodziny, czy będzie "coś fajniejszego niż od babci".

To mnie przeraża. Boję się, że Alan zacznie oceniać miłość przez pryzmat wartości prezentów. Że teściowa, chcąc dobrze, nauczy go, że "więcej znaczy lepiej".

Jestem w kropce. Nie chcę zabraniać teściowej dawania prezentów – w końcu to jej sposób okazywania miłości. Ale chcę, żeby rozumiała, że te wszystkie drogie rzeczy nie uczynią Alana szczęśliwszym ani lepszym człowiekiem. Zastanawiam się, czy powinnam postawić granicę. Powiedzieć jasno: "Żadnych drogich prezentów". Nie wiem, co robić. Ale wiem jedno – to ja jestem mamą Alana i to ja muszę zadbać o to, żeby wyrósł na człowieka, który docenia ludzi, a nie rzeczy.

Aleksandra

Edyta Górniak kończy 4052 lata. Przypominamy jej najbardziej epickie wypowiedzi - Nasz ranking 15. odjechanych cytatów.
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama