Joanna Jabłczyńska zdecydowała się na odważny krok tuż przed świętami. Gwiazda, która na co dzień łączy blask fleszy z powagą sali sądowej jako wzięta prawniczka, opublikowała w sieci prywatne nagranie z dzieciństwa. To wideo stało się pretekstem do gorzkiej refleksji nad tym, co dzieje się przy polskich stołach, i ostrym atakiem na "patologiczną tradycję". To, co widać na filmie, dla wielu wciąż jest normą, ale dla niej to po prostu "trucizna".
Joanna Jabłczyńska pokazała nagranie z dzieciństwa. Ten widok daje do myślenia
Na udostępnionym w mediach społecznościowych wideo widzimy małą dziewczynkę przy suto zastawionym stole. To Joanna Jabłczyńska, która z dziecięcą naiwnością i szerokim uśmiechem wznosi toast, trzymając w rączce kieliszek przeznaczony zazwyczaj do wysokoprocentowych trunków. Choć, jak sama zaznacza, w środku znajdowała się najprawdopodobniej tylko herbata, sam gest, naczynie i forma podania są niezwykle wymowne i budują smutny obraz "dorosłej" zabawy w wykonaniu dziecka.
Gwiazda, która w 2014 roku ukończyła studia prawnicze i z powodzeniem prowadzi własną kancelarię, nie patrzy już na te wspomnienia z sentymentem. Aktorka wykorzystała to archiwalne nagranie, by uderzyć w stół i z prawniczą precyzją wypunktować poważny problem społeczny. Dla gwiazdy serialu "Na Wspólnej" to dowód na to, jak wcześnie i bezrefleksyjnie oswajamy najmłodszych z biesiadnymi nawykami, normalizując spożywanie substancji, które nigdy nie powinny kojarzyć się z rodzinnym ciepłem.
"To trucizna. Kropka". Gwiazda uderza w polskie nawyki i popularnego aktora
Prawniczka przyznała, że skonfrontowała to wideo ze swoją mamą, a jej reakcja była wręcz podręcznikowym przykładem polskiego bagatelizowania problemu. Odpowiedź "jakoś alk.holiczką nie zostałaś" to absolutny klasyk rodzinnych ripost, którymi kwituje się wszelkie próby zmiany tradycji. Joanna celnie jednak punktuje ten mechanizm obronny.
Gdy pokazałam mojej Mamie te nagranie i wspomniałam o tym jak bardzo złe to było, odpowiedziała "jakoś alkoh.liczką nie zostałaś". To na szczęście prawda, ale alk.h.l dzięki takim rodzinnym "niewinnym" tradycjom został przeze mnie przez jakiś czas znormalizowany i nie był traktowany jako trucizna. A trucizną jest. Kropka
instagram.com/joannajablczynska
Czytaj także: Nie tylko Rynkowski jechał na podwójnym gazie. Te gwiazdy też się nie popisały: Farna, Kozidrak, Liszowska, Olbrychski
W swojej krucjacie przeciwko "patologicznej tradycji" Jabłczyńska nie jest osamotniona – podobną drogę wybrali Agnieszka i Grzegorz Hyżowie, którzy również całkowicie zrezygnowali z trunków, promując modę na trzeźwość. Jabłczyńska poszła jednak o krok dalej, ostro krytykując kolegów z branży za szkodliwy marketing. Oberwało się Tomaszowi Karolakowi, który w reklamie piwa, przebrany za Mikołaja, pije "browara" obok choinki zbudowanej z butelek – co brzmi jak scenariusz kiepskiej komedii, ale wydarzyło się naprawdę.
Piwo Łomża, Tomasz Karolak (którego oznaczyć nie można) wasza reklama to prawdziwe dno. Mam nadzieję, że odczujecie to dotkliwie i nikt już nie wpadnie na podobny pomysł (choć wiem, że do tego również potrzeba świątecznego cudu)
- komentuje dobitnie Jabłczyńska.
Głos w sprawie zabrała również Beata Sadowska, która zamiast jedynie wtórować koleżance, wytoczyła najcięższe działa społeczne. Dziennikarka w emocjonalnym wpisie zapytała, czy twórcy reklamy są w stanie spojrzeć w oczy dzieciom, dla których święta to czas strachu, a nie radości.
Dla nich święta to trauma, bo nie ma szkoły, a tam przynajmniej są bezpieczne. To im chcecie pokazać, że picie jest cool?
– pytała retorycznie Sadowska.
Jabłczyńska zakończyła swój wywód apelem o rozsądek na drogach, przytaczając fakt, że statystyki wypadków są po prostu "przerażające":
Nie będę tu przytaczać przerażających statystyk, ale myślę że większość z nas ma świadomość, że mamy jako naród problem z alkoholem. Marzę, aby alkohol na świątecznym stole przestał być patologiczną tradycją. Aby wszystkie dzieci czuły się prawdziwie bezpiecznie
Trzeźwych Świąt Wam życzę, a ponieważ w cuda nie wierzę bądźcie bardziej ostrożni na drogach, bo z pewnością niestety nie zabraknie kierowców na podwójnym gazie