Rafał Trzaskowski porzuca garnitur i polityczne spory dla... miski z mlekiem. Prezydent stolicy opublikował w sieci nagranie, które jest istnym "kulinarnym manifestem". To, co pokazał, podzieliło internet, a kulinarni puryści łapią się za głowy. Włodarz Warszawy w domowym zaciszu łamie wszelkie konwenanse.
Trzaskowski wypowiedział wojnę jajkom w cieście
Zapomnijcie o babcinych przepisach, które znacie z dzieciństwa. Rafał Trzaskowski przeprowadza w kuchni prawdziwą rewolucję i robi to z radykalną pewnością siebie. Na nagraniu, które śledzi ponad 660 tysięcy osób, polityk w luźnym T-shircie jasno stawia sprawę: w jego domu panuje kuchenna dyktatura, a on jest głównodowodzącym.
Za śledzie zawsze w rodzinie odpowiedzialny jestem ja. Najpierw oczywiście, zanim śledzie, trzeba przygotować ciasto na pierogi. To też jest moje zadanie
Prezydent Warszawy nie uznaje półśrodków i instruuje fanów z żelazną konsekwencją. Jego metoda na idealne ciasto może zszokować tradycjonalistów. To wręcz wypowiedzenie wojny jajkom.
Uwaga: nie dodajemy nigdy do ciasta jajek, dlatego, że będzie niedobre, nie będzie sprężyste i będzie się rozpadać
instagram.com/trzaskowskirafal
Śledzie litewskie to dla polityka kulinarny święty Graal
Gdy ciasto jest już bezpieczne (i bezjajeczne), Rafał Trzaskowski przechodzi do dania głównego. Tutaj nie ma miejsca na przypadkowość. Śledzie litewskie w wydaniu prezydenta Warszawy to absolutny "game changer". Polityk zachwyca się ich konsystencją, twierdząc, że "rozpływają się w ustach". Jednak aby osiągnąć ten efekt, trzeba przejść przez swoisty rytuał.
Kluczem jest czas i cierpliwość. Rafał Trzaskowski zdradza trik, który zmienia zwykłą rybę w maślaną poezję. To moczenie w mleku przez całą dobę. Do tego konkretne jabłka Ligol i ostra musztarda.
Ja najbardziej lubię — wiem, że będzie hejt — śledzie litewskie, dlatego, że są najbardziej maślane, rozpływają się w ustach. Jeżeli są za słone, albo nie są do końca kruche, potrzymajcie je dobę w mleku. Jabłka, najlepsze Ligol (...) cebula, albo cukrowa, albo czosnkowa, koper, śmietana, musztarda — i to ważne, żeby była ostra.
Czytaj także: Ceny grozy za świąteczny catering u Magdy Gessler. Spojrzeliśmy na pierogi i aż usiedliśmy z wrażenia
Wtedy prezydent wyciągnął "zakazaną" buteleczkę. To wyznanie mogłoby skończyć się kulinarną banicją
To jest ten moment, w którym Magda Gessler mogłaby rzucić talerzem. Rafał Trzaskowski z rozbrajającą szczerością sięga po składnik, który w "wysokiej kuchni" jest tematem tabu. Prezydent doskonale wie, że stąpa po cienkim lodzie, ale w imię smaku jest gotów na krytykę. Wyciąga buteleczkę z płynną przyprawą, którą wielu chowa głęboko w szafkach.
I słuchajcie, nikt się do tego nie przyzna, żaden szanujący się kucharz, a ja się przyznam. Odrobina Maggi. Sól i pieprz i jesteśmy gotowi
To wyznanie to prawdziwy szok. Maggi do śledzi? Dla jednych profanacja, dla innych dowód na to, że prezydent nie udaje kogoś, kim nie jest. "Wiem, że będzie hejt" — uprzedził lojalnie, dolewając "zakazanej" substancji do miski.
Świąteczny "swój chłop"
W tym nagraniu nie ma polityki, jest tylko czysta, kuchenna pasja i odrobina nonszalancji. Rafał Trzaskowski udowadnia, że przy garach wszyscy jesteśmy równi, a smak broni się sam — nawet jeśli wymaga użycia kontrowersyjnej przyprawy. Czy po tej publicznej spowiedzi prezydenta Maggi wróci do łask na polskich, wigilijnych stołach?