Myślałeś, że znasz "Kevina" na pamięć? Te błędy sprawią, że już nigdy nie spojrzysz na ten film tak samo

Myślałeś, że znasz "Kevina" na pamięć? Te błędy sprawią, że już nigdy nie spojrzysz na ten film tak samo

Myślałeś, że znasz "Kevina" na pamięć? Te błędy sprawią, że już nigdy nie spojrzysz na ten film tak samo

AKPA

"Kevin sam w domu" to dla milionów Polaków symbol świąt. Oglądamy go co roku, znamy na pamięć każdą scenę i dialog. A jednak nawet najwięksi fani nie zauważyli błędów, które psują logikę i wywołują uśmiech politowania. Przygotuj się, bo po tym artykule kultowy klasyk straci w Twoich oczach niewinność.

Reklama

Pizza, telefony i zepsuta logika. Ten błąd w "Kevinie" nie ma żadnego sensu

Zacznijmy od błędu, który jest tak oczywisty, że aż trudno uwierzyć, że nikt go nie zauważył. Kiedy rodzina McCallisterów orientuje się w Paryżu, że zostawiła syna, matka panicznie próbuje dodzwonić się do domu. Dowiadujemy się, że potężna wichura zerwała linie telefoniczne w całej okolicy. Wydaje się logiczne, prawda? No właśnie nie do końca. Bo chwileczkę...

Zaledwie kilka scen później Kevin bez najmniejszego problemu podnosi słuchawkę i zamawia dla siebie wielką pizzę z serem. Jakim cudem telefon magicznie zmartwychwstał na czas zamówienia pizzy, by zaraz potem znowu umrzeć dla reszty świata? Czyżby linia telefoniczna działała tylko na hasło „pepperoni”? To klasyczny przykład błędu w scenariuszu, na który filmowcy przymknęli oko, byle tylko posunąć akcję do przodu. Ten jeden z największych błędów w filmie "Kevin sam w domu" pokazuje, że czasem logika musi ustąpić miejsca dobrej zabawie.

@1minutecritic Did you notice these movie mistakes in HOME ALONE? Are there any that I missed? #HomeAlone #moviemistakes #moviegoofs #christmasmovies ♬ original sound - One Minute Critic (Kristian)

Mokrzy Bandyci powinni zginąć na miejscu. Filmowa fizyka kontra brutalna rzeczywistość

Kolejna kwestia to pułapki, które stały się znakiem rozpoznawczym filmu. Kevin sam w domu, ten uroczy świąteczny klasyk, serwuje nam sceny, które w rzeczywistości byłyby horrorem. Uderzenie ciężką puszką farby, spadającą z wysokości piętra, zakończyłoby się pęknięciem czaszki i krwotokiem wewnętrznym, a nie komicznym guzem. Żelazko zrzucone prosto na twarz Marva? Złamana kość jarzmowa i poważne poparzenia trzeciego stopnia.

Potraktowanie głowy palnikiem gazowym to nie materiał na żart, ale na bilet w jedną stronę na oddział oparzeń. Nadepnięcie bosą stopą na gwóźdź to pewny tężec i tygodnie w szpitalu. Twórcy zrobili z włamywaczy, czyli duetu Harry i Marv, niemal nieśmiertelne postacie z kreskówki, ale prawda jest taka, że ich przygoda w domu Kevina skończyłaby się na stole koronera, a nie w ciepłym radiowozie.

Magicznie zmieniające się spodnie i znikający bilet. Tych wpadek nie da się odzobaczyć

Wpadki w filmie Kevin sam w domu to nie tylko błędy logiczne, ale także klasyczne pomyłki montażowe. Wystarczy przyjrzeć się jednej z kluczowych scen na początku filmu. Kiedy Kevin kłóci się z bratem, na stół wylewa się mleko, mocząc paszporty i bilety lotnicze. Ojciec Kevina, Peter, w pośpiechu wyciera bałagan serwetkami, które następnie wyrzuca do kosza... razem z biletem lotniczym Kevina. A jednak, gdy rodzina jest już na lotnisku, bilet w magiczny sposób znów znajduje się w pliku z resztą dokumentów.

Inny, równie rażący błąd dotyczy garderoby głównego bohatera. Kiedy Macaulay Culkin w roli Kevina wraca do domu po wizycie w kościele, ma na sobie ciemne spodnie. Jednak już w kolejnym ujęciu, gdy wpada do środka, nosi niebieskie dżinsy, by chwilę później znów pojawić się w tych ciemnych. Ciekawe, czy zdążył się przebrać, szykując się na ostateczne starcie z włamywaczami? Takie Home Alone bloopers pokazują, że sceny kręcono w różnym czasie, a czujne oko widza jest w stanie wyłapać wszystko.

Sąsiad-dubler i niemy krzyk. Tego błędu nie da się już „odsłyszeć”

Jeden z najsubtelniejszych, ale i najdziwniejszych błędów pojawia się w scenie porannego chaosu, gdy McCallisterowie w pośpiechu wyjeżdżają na lotnisko. Przed domem stoi furgonetka, a jej kierowca rozmawia z ciekawskim chłopcem z sąsiedztwa. Zwróćcie uwagę na moment, gdy kierowca wypowiada swoją kwestię: „No, dzieciaku, nie wiem, ruszaj w drogę. W tej samej chwili usta chłopca poruszają się, jakby bezgłośnie powtarzał dokładnie to samo zdanie.

Prawdopodobnie dialog został dodany w postprodukcji, a młody aktor na planie po prostu wypowiadał go razem ze swoim starszym kolegą. Kiedy jednak raz to zauważysz, nie da się tego "odzobaczyć" i "odsłyszeć". Czyżby chłopak miał ukryty talent do brzuchomówstwa, czy po prostu ekipa montażowa miała gorszy dzień?

Kevin zjeżdża po schodach prosto na... ścianę? Ten detal zdradza całą magię kina

Jedną z najbardziej kultowych scen jest ta, w której Kevin zjeżdża na sankach po schodach, wylatując prosto przez drzwi wejściowe na ośnieżone podwórko. To widowiskowy i brawurowy moment, który ma jednak jeden, malutki problem — jest fizycznie niemożliwy. Układ prawdziwego domu Kevina sam w domu, znajdującego się przy 671 Lincoln Avenue w Winnetce, na to nie pozwala. Główne schody wcale nie prowadzą w kierunku drzwi, ale w głąb korytarza. Zjazd skończyłby się więc uderzeniem w ścianę.

Jak więc dokonano tej sztuczki? To czysta magia kina i spryt ekipy filmowej. Uważni widzowie, tacy jak TikToker 1minutecritic*zauważyli, że sanki, których używa Kevin, mają zamontowane małe kółka, a w jednym z ujęć widać nawet specjalną rampę. Jak celnie skomentował to sam TikToker:

większość sanek raczej ich nie ma, ale filmowcy chyba uznali, że nikt tego nie wypatrzy

I chociaż lista wpadek jest dłuższa niż świąteczna lista prezentów, i tak co roku zasiądziemy przed telewizorami. Ale teraz będziemy oglądać ten film inaczej – z satysfakcją, że wiemy więcej niż inni. Wesołych Świąt, wstrętne zwierzaki... i uważajcie na błędy montażowe

Kevin sam w domu kończy 44 lata. Dziś jest szczęśliwym tatą i ma wspaniałą towarzyszkę życia
Źródło: instagram.com/culkamania
Reklama
Reklama