Maria Prokop przyznaje się do ingerencji w wygląd. Opowiada, co dokładnie zrobiła z twarzą

Maria Prokop przyznaje się do ingerencji w wygląd. Opowiada, co dokładnie zrobiła z twarzą

Maria Prokop przyznaje się do ingerencji w wygląd. Opowiada, co dokładnie zrobiła z twarzą

instagram.com/mariaprokop_yoga

Choć na co dzień trzyma się z dala od błysków fleszy, Maria Prokop — joginka, trenerka i żona znanego prezentera Marcina Prokopa — coraz śmielej dzieli się swoim życiem w sieci. Tym razem zaskoczyła fanów osobistym wyznaniem dotyczącym swojej twarzy. Padło słowo na „b” jak botoks, i nie było to przypadkiem.

Reklama

Maria Prokop przeszła metamorfozę

W ostatnich miesiącach obserwatorzy Marii Prokop zauważyli subtelną, ale widoczną zmianę w wyglądzie joginki. Choć przez długi czas konsekwentnie stawiała na naturalne metody pielęgnacji — od kwasów po ekologiczne serum — w końcu nadszedł ten moment, kiedy nawet najbardziej oddani naturze zaczynają rozważać plan B. I w jej przypadku ten plan zawierał igłę.

Maria przez lata trzymała się z dala od wszelkich „ostrzyków”, ale — jak sama przyznaje — pewna znajomość okazała się przełomowa. To właśnie Karolina, właścicielka jednej z warszawskich klinik, delikatnie, lecz skutecznie przekonywała ją do zmiany perspektywy. Po niemal dwóch latach „krążenia” wokół tematu Maria uznała, że czas na działanie.

Poznałam odpowiednią osobę w odpowiednim czasie, której zaufałam — Karolinę. Karolina jest współwłaścicielką kliniki, przez 1,5 roku krążyła wokół mnie i subtelnie sugerowała, że może warto coś zrobić z twarzą. Pojechałam do kliniki i po raz pierwszy zdecydowałam się na bardziej inwazyjne zabiegi.

- wyznała na swoim profilu.

Zbliżenie na twarz Marii Prokop. instagram.com/mariaprokop_yoga

Maria Prokop przyznała się do botoksu

Maria Prokop wyjawiła, że długo nie chciała zbyt mocno ingerować w twarz.

Zacznę od tego, że bardzo długo broniłam się przed czymkolwiek, co uważałam za mocniejszą ingerencję w twarz. Dotychczas przez 20 lat regularnie chodziłam na kwasy, oczyszczanie, stosowałam naturalne kosmetyki. Bardzo mało robiłam z twarzą — do października.

Żona Marcina Prokopa po chwili zdradziła, że w pewnym momencie doszła do wniosku, że takie zabiegi już nie wystarczają.

Bardzo długo mi to służyło, ale przyszedł moment, kiedy zaczęły mi się robić tzw. "marionetki", skóra zaczęła opadać, pojawiły się zmarszczki na czole. Dlatego zdecydowałam się na bardzo przyjemny zabieg radiofrekwencji, do tego miałam odrobinę kwasu w policzki, a tam, gdzie było to konieczne, doktor podał mi botoks.

Naturalność z odrobiną wsparcia — cóż, nawet najbardziej świadome kobiety czasem wybierają botoks. I dobrze im z tym.

Maria Prokop przyznaje się do ingerencji w wygląd. Opowiada, co dokładnie zrobiła z twarzą
Źródło: instagram.com/mariaprokop_yoga
Reklama
Reklama