"Pożycz na moje wesele, ale nie licz na zaproszenie! Przyjaciółka pokazała prawdziwą twarz"

"Pożycz na moje wesele, ale nie licz na zaproszenie! Przyjaciółka pokazała prawdziwą twarz"

"Pożycz na moje wesele, ale nie licz na zaproszenie! Przyjaciółka pokazała prawdziwą twarz"

canva.com

"Przyjaźń to podobno relacja oparta na wzajemnym wsparciu i szacunku. A jednak okazuje się, że dla niektórych to raczej jednostronna inwestycja. Moja przyjaciółka, z którą znam się od lat, poprosiła mnie o przysługę – miałam pomóc jej 'dopiąć budżet' na wesele".

Reklama

Oczywiście, zgodziłam się, bo nie jestem wyrodnym człowiekiem. Ale kiedy lista zaproszonych gości wyszła na jaw, okazało się, że ja się na niej nie znajduję. No tak, na przelewie było moje miejsce, ale przy stole już zabrakło krzesła.

Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

"To tylko taki drobiazg, a ty jesteś taka pomocna"

Wszystko zaczęło się od niewinnej rozmowy. Przyjaciółka opowiadała o organizacji wesela, o tym, jak wszystko jest "okropnie drogie" i "jak trudno się w tym wszystkim połapać". Byłam pełna współczucia – wiadomo, duże wydarzenie, mnóstwo stresu. I wtedy padło pytanie:

Słuchaj, mogłabyś mi pomóc? Potrzebuję małej pożyczki, ale oddam ci zaraz po weselu!

Nie zastanawiałam się długo. Pomoc bliskiej osobie to przecież normalna sprawa. Nie żądałam żadnych umów, weksli ani zabezpieczeń. Po prostu uznałam, że skoro jesteśmy przyjaciółkami, to mogę jej zaufać. No cóż, to był mój pierwszy błąd.

Panna młoda otrzymuje prezent canva.com

Zaproszenia poszły… ale nie do mnie

Kilka tygodni później zaczęły się rozmowy o weselu. Kto z kim przyjdzie, kto w czym się pojawi, jakie atrakcje czekają gości. No i wtedy mnie olśniło – ja przecież wcale nie dostałam zaproszenia. W pierwszej chwili pomyślałam, że to jakieś nieporozumienie. Może jeszcze nie rozdała wszystkich? Może moje leży gdzieś na stercie rzeczy "do załatwienia"?

Ale nie. Okazało się, że lista gości została już zamknięta, a ja się na niej nie znalazłam. Kiedy delikatnie zapytałam, czy przypadkiem nie nastąpiła jakaś pomyłka, usłyszałam, że "to bardzo kameralna uroczystość" i "musieli ograniczyć liczbę osób do absolutnego minimum".

Moja znajoma, która zna tę historię, skomentowała to tak:

No tak, lista gości była ograniczona, ale twoje konto bankowe już nie? W sumie logiczne. Goście jedzą, piją i tańczą, a ty miałaś po prostu zasponsorować zabawę!

Wesele bez mnie, ale z moimi pieniędzmi

Nie jestem osobą, która ma problem z tym, że ktoś organizuje "kameralną uroczystość". Ale skoro już ktoś zwraca się do mnie o pomoc, to chyba logiczne, że traktuje mnie jako bliską osobę? Najwyraźniej nie.

Jeszcze większy szok przeżyłam, kiedy zobaczyłam zdjęcia z wesela. Było huczne, pełne ludzi – żadnej "kameralności" tam nie dostrzegłam. Bawiły się osoby, z którymi panna młoda miała kontakt raz do roku, a ja – ta, która pomogła jej w kryzysie – mogłam jedynie podziwiać wszystko na Instagramie.

Znajoma z pracy, kiedy jej o tym opowiedziałam, tylko pokręciła głową i powiedziała:

Czyli pomogłaś w finansowaniu atrakcji, ale nawet nie mogłaś spróbować tortu? Mogłaś chociaż poprosić o paczkę ciasta na wynos!

Biały bukiet kwiatów weselnych obok turkusowych szpilek canva.com

Przyjaźń czy transakcja

Cała ta sytuacja sprawiła, że zaczęłam się zastanawiać, co to w ogóle była za relacja. Czy dla mojej "przyjaciółki" liczyłam się ja, czy tylko moje możliwości "wsparcia"? Czy gdyby nie moja pomoc, w ogóle przyszłoby jej do głowy mnie zaprosić?

Zamiast przeprosin czy chociaż wyjaśnienia, usłyszałam jedynie, że "na pewno to rozumiem" i "przecież to nic osobistego". No pewnie! Przecież nie ma nic osobistego w tym, że ktoś traktuje cię jak bankomat, a potem nawet nie uzna za stosowne cię zaprosić.

Od tamtej pory wiem jedno – jeśli ktoś chce, żebym pomogła w organizacji ślubu, to mogę doradzić w wyborze sukni albo podpowiedzieć, gdzie zrobić ładne zaproszenia. Ale zanim wyciągnę pomocną dłoń w kwestiach finansowych, najpierw upewnię się, czy przypadkiem nie zostałam wpisana na listę gości.

Monika

Manuela Michalak wraca z przytupem do show-biznesu u boku Wojtka Goli. Ale się zmieniła [porównujemy zdjęcia]
Źródło: instagram.com/manuela_bbf | AKPA
Reklama
Reklama